Skocz do zawartości
IGNORED

ANKIETA - kto słyszy KABLE a kto nie


Therion

ANKIETA - kto słyszy kable a kto nie  

1 047 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy słyszę rożnicę po zmianie kabli na inne?

    • tak
      662
    • nie
      384


Rekomendowane odpowiedzi

Z drugiej strony, gdyby był wampirem, to pewnie by mu "lekarz przepisał" takie srebrne zatyczki implantowane jak na poglądowym rysunku, ale nieco inaczej wciskane ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ring radiator rules

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 1 miesiąc temu...

@StaryM

Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz dostrzegał różnicy między kablami. Mam wyrzuty sumienia z „nawrócenia” jednego kolegi. Chłop ma dużą rodzinę, był szczęśliwy ze swoim amplitunerem i CD. Kable olewał jako fanaberię. Teraz cały czas kombinuje, skąd wziąść kasę na lepsze kable i przetwornik. Płacz dziatwy obciąża moje sumienie. W sumie to my mamy być szczęśliwi z własnym sprzętem. Jeśli czegoś nie słyszymy a muzyka nas cieszy, to dobrze. Po co się zmuszać? Po, dajmy na to operacj, zwiększającej perceptywność naszego słuchu, wcale nie musimy być szczęśliwsi. Z drugiej strony zaczynam być zwolennikiem odejścia od „neutralności”. Przyjemniej się słucha muzyki odrobinę zmanipulowanej. Zwłaszcza, gdy zamykamy się w określonej stylistyce dźwiękowej. Gorzej, gdy słuchamy najróżniejszych gatunków. Wtedy ta sama cecha która cieszy nas np. pięknie rysując głosy wkurza nas gdy nie radzi sobie z ostrym „łojeniem”.

Niestety, słyszę kable. „Niestety” z jednego powodu: bo jest to szukanie na ślepo. Nie da się przewidzieć ich wpływu. A ja nie mam aż takich możliwości logistycznych i finansowych by sprawdzić dziesiątki kabli w swoim systemie. I nie chodzi tu o autosugestię. Prosty przykład: specjalnie wypożyczylem i przywiozłem z Warszawy monokrystaliczne głośnikowe Neotechy, zakładając z góry że mnie olśnią. Naprawdę byłem niesamowicie dobrze nastawiony. Dałem radę słuchać ich tylko 3 dni i odesłałem. Czy kabel był zły? Nie, słyszałem go i grał świetnie w innym systemie. A u mnie dramat. Wyciągnął na wierzch wszystko, czego nie chciałem słyszeć.

Więc, StaryM, jeśli Twój system lub mózg jest szczęśliwy bez niedosytu nie wyłapując różnic, to jesteś cholernym farciarzem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Woodolec > Zgadzam się z tobą w pełni.

Niestety nie ma reguły w doborze kabli. Cena jest najmniej istotna. Kabel porostu trzeba dobrać do systemu.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość StaryM

(Konto usunięte)

Więc, StaryM, jeśli Twój system lub mózg jest szczęśliwy bez niedosytu nie wyłapując różnic, to jesteś cholernym farciarzem.

Z jednym się na pewno zgodzę. To mózg jest źródłem zmian dźwięku przez kable. Nie kable, ale mózg. Jest na to lekarstwo, jeśli ktoś się chce wyleczyć. Obiektywny test.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jednym się na pewno zgodzę. To mózg jest źródłem zmian dźwięku przez kable. Nie kable, ale mózg. Jest na to lekarstwo, jeśli ktoś się chce wyleczyć. Obiektywny test.

Już o tym pisaliśmy. Byłem już 3-krotnie „testowany”. Raz kolega przyjechał z nastawieniem na zrobienie ślepego testu kabli energetycznych. Gdy mu puściłem pierwszy kawałek, sam usłyszał i zrezygnował z testu na ślepo. Drugi raz zgadłem (na wlasnym materiale i sprzęcie) zmianę kabli 6x6 razy po czym znudziła nam się zabawa. Za trzecim razem zgadywałem na własnym materiale, ale miałem kłopoty na przyniesionym przez znajomego (nie znałem, nie wiedziałem na co zwrócić uwagę). Testy nic nie dają. Jest mnóstwo różnic, które słychać dopiero przy dłuższym odsłuchu. Niektóre są ewidentne (np. różnice w kontroli basu). Niektóre subtelne i widoczne tylko na niektórych utworach (np. lekki metaliczny nalot na wysokich, lub brzęczące wykończenie). Jeszcze kiedy indziej różnice wychodzą przy źle nagranych płytach: np. maskują chropawość albo wręcz przeciwnie: naświetlają. Ale co mi tam. I tak Cię nie przekonam. Autosugestia dziala w obie strony. Jak sobie wmówisz, że nic nie słyszysz, to nie usłyszysz. Zwłaszcza po tak długiej krucjacie. Po sposobie argumentacji wniskuję, że nie należysz do typów otwartych na nowe doświadczenia i nie potrafisz wycofać się z własnego zdania. Raczej nie ma więc szansy, że przyjedziesz lub wypożyczysz i doznasz zaskoczenia. Prędzej wmowisz samemu sobie, że uległeś autosugestii :) No coż, ludzie różnie pojmują własny prestiż.

 

Oczywiście, zapraszam na testy. Mogę zdobyć do 3-4 kabli energetycznych i ze 2-3 głośnikowe. sam mam ze 3-4 interkonekty. Możemy się pobawić. Ty załatwiasz opaskę na oczy. Pod ręcznikiem za bardzo się pocę :)

Spróbuję zdobyć tego Neotecha. Jeśli nie wychwycisz różnic w stosunku do mojego VDH, to stawiam Ci piwo.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość StaryM

(Konto usunięte)

No coż, ludzie różnie pojmują własny prestiż.

Nie bardzo rozumiem, co ma do tego prestiż. Dla mnie prestiż oznacza, że jestem człowiekiem szanowanym za swoją uczciwość, prawdomówność, rzetelność. Wiesz - takie tam pierdoły, które kiedyś uważano za ważne.

 

Po sposobie argumentacji wniskuję, że nie należysz do typów otwartych na nowe doświadczenia i nie potrafisz wycofać się z własnego zdania.

A jaki sposób argumentacji świadczyłby o czymś odwrotnym?

 

Poza tym to po gombrowiczowsku doprawiłeś mi "gębę" jaka ci pasuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Już o tym pisaliśmy. Byłem już 3-krotnie „testowany”. Raz kolega przyjechał z nastawieniem na zrobienie ślepego testu kabli energetycznych. Gdy mu puściłem pierwszy kawałek, sam usłyszał i zrezygnował z testu na ślepo. Drugi raz zgadłem (na wlasnym materiale i sprzęcie) zmianę kabli 6x6 razy po czym znudziła nam się zabawa. Za trzecim razem zgadywałem na własnym materiale, ale miałem kłopoty na przyniesionym przez znajomego (nie znałem, nie wiedziałem na co zwrócić uwagę). Testy nic nie dają. Jest mnóstwo różnic, które słychać dopiero przy dłuższym odsłuchu. Niektóre są ewidentne (np. różnice w kontroli basu). Niektóre subtelne i widoczne tylko na niektórych utworach (np. lekki metaliczny nalot na wysokich, lub brzęczące wykończenie). Jeszcze kiedy indziej różnice wychodzą przy źle nagranych płytach: np. maskują chropawość albo wręcz przeciwnie: naświetlają. Ale co mi tam. I tak Cię nie przekonam. Autosugestia dziala w obie strony. Jak sobie wmówisz, że nic nie słyszysz, to nie usłyszysz. Zwłaszcza po tak długiej krucjacie. Po sposobie argumentacji wniskuję, że nie należysz do typów otwartych na nowe doświadczenia i nie potrafisz wycofać się z własnego zdania. Raczej nie ma więc szansy, że przyjedziesz lub wypożyczysz i doznasz zaskoczenia. Prędzej wmowisz samemu sobie, że uległeś autosugestii :) No coż, ludzie różnie pojmują własny prestiż.

 

Oczywiście, zapraszam na testy. Mogę zdobyć do 3-4 kabli energetycznych i ze 2-3 głośnikowe. sam mam ze 3-4 interkonekty. Możemy się pobawić. Ty załatwiasz opaskę na oczy. Pod ręcznikiem za bardzo się pocę :)

Spróbuję zdobyć tego Neotecha. Jeśli nie wychwycisz różnic w stosunku do mojego VDH, to stawiam Ci piwo.

Świetna diagnoza.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość StaryM

(Konto usunięte)

Świetna diagnoza.

Owszem. Zakładając, że mamy do czynienia z lekarzem, psychologiem, terapeutą, socjologiem to byłaby diagnoza. Tylko tutaj dyskutujemy, a nie stawiamy diagnozy.

Po sposobie argumentacji wniskuję, że nie należysz do typów otwartych na nowe doświadczenia i nie potrafisz wycofać się z własnego zdania.

Po co mam dyskutować z kimś, kto nie pisze na temat, ale pisze, jaki ja jestem. Gdybym miał wątpliwości w tej mierze udałbym się do np. psychologa. W domorosłą psychologię (na poziomie szamba) zabawiał się już sly30, a zamiast tego wyszła mu diagnoza jego własnych kompleksów. Po jakiego grzyba mam dyskutować z następnym domorosłym psychologiem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo rozumiem, co ma do tego prestiż. Dla mnie prestiż oznacza, że jestem człowiekiem szanowanym za swoją uczciwość, prawdomówność, rzetelność. Wiesz - takie tam pierdoły, które kiedyś uważano za ważne.

 

 

A jaki sposób argumentacji świadczyłby o czymś odwrotnym?

 

Poza tym to po gombrowiczowsku doprawiłeś mi "gębę" jaka ci pasuje.

 

Nie chciałem Cię urazić, po prostu dostrzegam Twoją postawę. Jeśli jednak prosisz o przyczyny takiej oceny, pozwolę sobie je wyłuszczyć.

 

1) W profilu masz jednoznaczną deklarację: „nie słyszę kabli”. To oznacza, że jesteś tak głeboko przekonany o jej słuszności, że stosujesz ją jako rodzaj sztandaru. Zwróć uwagę, że jest to formuła wykluczająca. Jeślibyś był ciekawy i otwarty na eksperymenty, podatny na ich wpływ na własne zdanie, nie zastosowałbyś dyskryminatora w tym miejscu. Osoby otwarte zazwyczaj starają się o przekaz pozytywny jako deklarację (np. „jestem zadowolony, ale nadal szukam”). Osoby zamknięte lubią deklarować, co uważają za niemożliwe. Jest to odpowiednik splecenia rąk w mowie ciała. Sygnalizuje, że jest się odgrodzonym od wpływu otoczenia.

2) Nie jestem w stanie śledzić wszystkich wątków, ale Twoje wpisy które czytałem, nie odwołują się do osobistych doświadczeń, tylko osób trzecich. Koncentrujesz się znowu na wyszukiwaniu badań, które zaprzeczają niewygodnym Ci zjawiskom. Preferujesz przy tym pomiary fizyczne. Może to wskazywać na niepewność wartości własnego zdania. Potrzebujesz preambuły uniwersalizującej. Najłatwiej odwołać się do tego, co kwestionować najtrudniej, czyli pomiarów z kategorii nauk ścisłych. Jeśli nawet ktoś Ci mowi o własnych doświadczeniach, żądasz dowodów pomiarowych. Wygląda to na przeniesienie własnej niepewności ocen (brak zaufania) na drugą stronę sporu. Wolisz podpierać się naukowymi autorytetami. To pozwala z kolei nadawać swoim twierdzeniom cech praw podstawowych. Paradygmatów niemalże, mimo że Twoje twierdzenia na to nie zasługują. Metoda o tyle nietrafiona że sami fizycy, gdy eksperyment nie potwierdza istnienia przedmiotu badań, piszą: „nie udało się potwierdzić eksperymentalnie”, zamiast: „przedmiot nie istnieje”. najczęściej zakladają niedoskonałość metod pomiarowych.

3) Nigdzie nie czytałem o metodyce testów, które doprowadziły do ugruntowania Twojej niewiary. Czy założyłeś tezę i zweryfikowałeś doświadczalnie, czy też odwrotnie?

4) Przez terminologię usiłujesz dyskyminować wartość cudzych spostrzeżeń. Odwołujesz się do terminologi wziętej z historii religii i okultyzmu. Nazywasz nawet „niewierzącym” samego siebie. To z kolei jednoznacznie wskazuje, że nawet jeśli większość będzie mówiła Ci że słyszy, prędzej posądzisz ich o zbiorową halucynację wywołaną wiarą, niż przyznasz rację. Zresztą, większość w miarę reprezentatywnej populacji audiofilów potwierdziło słyszenie kabli w ankiecie (ponad 3000 osób!). Nie wpłynęło to jednak na radykalizm Twoich twierdzeń.

5) „Nie słyszę kabli (lub prawie nie słyszę), a na pewno nie słyszę kabli cyfrowych.” Twierdzenie to wskazuje na stawianie mocnych barier przed kolejnymi etapami poznania. Jednoznacznie deklarujesz, że o ile jeszcze stosunkowo łatwo będzie można Cię przekonać do wpływu powiedzmy kabli głośnikowych, to z każdym kolejnym etapem będzie rósł Twój opór. Załóżmy, że mimo Twojej niewiary przekonałbyś się do jednego typu zjawisk. Skąd zatem wypływa Twoja pewność, że innego typu zjawiska nie istnieją? Podobny progresywny opór również wskazuje na „szczelność” Twoich poglądów.

6) Ilość Twoich wpisów niemalże na wszystkich wątkach dotyczących wpływu kabli pokazuje, że odczuwasz potrzebę „nawracania” „błądzących”. Jako się rzekło, podobny aksjomatyzm nie jest cechą nauk ścisłych. Sugeruje, że bardzo cenisz w sobie „twarde stanie obiema nogami na ziemi”. Niestety, niezachwiana pewność jest cechą osób o bardzo zamkniętych poglądach (by nie powiedzieć „dogmatycznych”). Trzymając się analogii, to tak jakbyś stał pewnie w rozkroku. Taką osobę znacznie trudniej ruszyć z miejsca, niż osobę stojącą normalnie lub nawet znajdującą się w ruchu (o poglądach „labilnych”, otwartych).

 

Owszem. Zakładając, że mamy do czynienia z lekarzem, psychologiem, terapeutą, socjologiem to byłaby diagnoza. Tylko tutaj dyskutujemy, a nie stawiamy diagnozy.

 

Po co mam dyskutować z kimś, kto nie pisze na temat, ale pisze, jaki ja jestem. Gdybym miał wątpliwości w tej mierze udałbym się do np. psychologa. W domorosłą psychologię (na poziomie szamba) zabawiał się już sly30, a zamiast tego wyszła mu diagnoza jego własnych kompleksów. Po jakiego grzyba mam dyskutować z następnym domorosłym psychologiem?

No sam widzisz: zanim zdołałem opisać własne przeslanki postaraleś się je zdyskryminować doborem terminologii. Nie wiedząc co napiszę, założyłeś że będzie to „domorosła psychologia (na poziomie szamba)”. Brawo i dziękuję za potwierdzenie tez :)

 

Owszem. Zakładając, że mamy do czynienia z lekarzem, psychologiem, terapeutą, socjologiem to byłaby diagnoza. Tylko tutaj dyskutujemy, a nie stawiamy diagnozy.

Będąc w bliskich stosunkach z osobami cierpiącymi na różne zaburzenia (któż nie cierpi) musiałem trochę poznać psychologię „na poziomie szamba” :)

 

I jeszcze jedno, nawet nie zająknąłeś się na moją propozycję testów. Po co weryfikować, co? TY PRZECIEŻ WIESZ LEPIEJ :) W odróżnieniu od Ciebie jasno zadeklarowałem miejsce zamieszkania.

Piszesz, że „dyskutujemy a nie stawiamy diagnozy”. Niestety nie da się oddzielić Twojej psychiki od Twoich poglądów, gdyż mają cechy głównie emocjonalne.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość StaryM

(Konto usunięte)

I jeszcze jedno, nawet nie zająknąłeś się na moją propozycję testów.

Jaką propozycję testów?

 

Niestety nie da się oddzielić Twojej psychiki od Twoich poglądów, gdyż mają cechy głównie emocjonalne.

Kolejna diagnoza.

 

Nie wiedząc co napiszę, założyłeś że będzie to „domorosła psychologia (na poziomie szamba)”. Brawo i dziękuję za potwierdzenie tez :)

Czytaj uważnie. Psychologią na poziomie szamba posługiwał się kolega sly30, który dyskutował o kablach przed tobą. Musze jednak przyznać, że metoda co do zasady była ta sama - czyli dyskusja o mnie, nie o kablach. Jak będę chciał dyskutować o mnie to zapiszę się na jakieś forum ekshibicjonistów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaką propozycję testów?

„Oczywiście, zapraszam na testy. Mogę zdobyć do 3-4 kabli energetycznych i ze 2-3 głośnikowe. sam mam ze 3-4 interkonekty. Możemy się pobawić. Ty załatwiasz opaskę na oczy. Pod ręcznikiem za bardzo się pocę :)

Spróbuję zdobyć tego Neotecha. Jeśli nie wychwycisz różnic w stosunku do mojego VDH, to stawiam Ci piwo.”

 

Kolejna diagnoza.

I owszem. sam poprosiłeś o nią. Jednak uwierz mi, nie dyskutujesz, bo nie posługujesz się argumentami. Powtarzasz jedno i to samo: nie ma naukowych podstaw. Znasz historię i wiesz, że to żaden argument. Ciągle na coś nie było naukowych podstaw, a jednak w końcu zostało udowodnione. A wcześniej przeczuwane. Usiłujesz przykroic naszą percepcję do możliwości urządzeń pomiarowych.

 

Czytaj uważnie. Psychologią na poziomie szamba posługiwał się kolega sly30, który dyskutował o kablach przed tobą. Musze jednak przyznać, że metoda co do zasady była ta sama - czyli dyskusja o mnie, nie o kablach. Jak będę chciał dyskutować o mnie to zapiszę się na jakieś forum ekshibicjonistów.

Pytałeś, powtarzam, dlaczego uważam, że masz zamknięte poglądy. To wymieniłem przesłanki. Czytam uważnie: „W domorosłą psychologię (na poziomie szamba) zabawiał się już sly30, a zamiast tego wyszła mu diagnoza jego własnych kompleksów. Po jakiego grzyba mam dyskutować z następnym domorosłym psychologiem?”

Nie widzisz że to próba zrównania przez parabolę? Jeśli napiszę: „dyskutowałem z wieloma starymi matołami, a teraz znowu...” to nie poczujesz się dotknięty?

Na koniec: wypisuję się z dyskusji na Twój temat. Gdy w nią wchodziłem, nie doczytałem jeszcze, że masz stronkę. Gdybym wiedział, że byłeś nauczycielem, nie traciłbym czasu.

Swoją drogą, jak miałaby wyglądać dyskusja na temat kabli? Jedna strona twierdzi, że słyszy bo słyszy. Druga, że nie może słyszeć, bo nie ma naukowych dowodow, że słychać. I co dalej? Pierwsza: że słuchala, więc słyszy. Druga: że uległa autosugestii i wcale nie słyszała... Bo nikt jeszcze nie udowodnił, że może słyszeć. I tak 121 stron.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość StaryM

(Konto usunięte)

„Oczywiście, zapraszam na testy. Mogę zdobyć do 3-4 kabli energetycznych i ze 2-3 głośnikowe. sam mam ze 3-4 interkonekty. Możemy się pobawić. Ty załatwiasz opaskę na oczy. Pod ręcznikiem za bardzo się pocę :)

Spróbuję zdobyć tego Neotecha. Jeśli nie wychwycisz różnic w stosunku do mojego VDH, to stawiam Ci piwo.”

Nie czytałem tego tekstu, w tym czasie miałem włączoną edycję swojej odpowiedzi. Jednak to nie zmienia faktu, że taki test jest bez sensu. Dlaczego? Jak już w którejś dyskusji SzuB zauważył - w czym muszę mu przyznać rację - jako niesłyszący mogę zawsze powiedzieć, że nie słyszę, nawet jeśli usłyszę. Nie ma żadnej weryfikowalnej procedury (za wyjątkiem może "wykrywacza kłamstw"), która pozwoliłaby wiarygodnie ocenić niesłyszenie. Taka propozycja kiedyś już padła z obietnicą stawiania piwa, czy nawet czegoś lepszego. Jest bez sensu, bo nie da się tego obiektywnie zweryfikować. Inaczej mówiąc - w każdym wypadku ja wygrywam ten test, wystarczy, że potwierdzę swoje niesłyszenie.

Kable mogą różnić się między sobą. Mogą mieć odrobinę różną rezystancję, pojemność - będzie to różnica wynikająca z materiału, z długości. Tylko ta różnica będzie się zawierała najczęściej w setnych procent. Ludzkie ucho nie jest takie wrażliwe. Wiele osób nie było w stanie odróżnić plików mp3 od wav na swoim własnym sprzęcie, a te różnice wymiernie sięgały 1%. Przy dynamice płyty CD sięgającej 90dB większość słuchaczy nie jest w stanie wychwycić różnicy głośności w okolicach 2dB. A to jest więcej niż 2%.

Niedawno robiliśmy z kolegami doświadczenia związane z jakością plików mp3 kodowanych w stereo i tzw joint-stereo. Pierwotnie wydawało się, że być może krytyka joint-stereo jest sensowna, bo jest to jakaś dodatkowa sztuczna ingerencja. Okazało się, że na poziomie 320kbps jest to nie do odróżnienia nawet na szczegółowych wykresach, nie mówiąc już o słyszeniu. Różnice pojawiają się przy dużej kompresji mp3 i są to różnice na korzyść joint-stereo.

To tylko jeden z przykładów.

Jeśli kable wprowadzają różnice w dźwięku, to twierdzenie, że można to usłyszeć dopiero po jakimś czasie i to może tylko na niektórych nagraniach jest mało wiarygodne, bo skąd słyszący ma obiektywnie wiedzieć, jak "brzmiał" kabel słuchany parę tygodni temu? Tym bardziej, że ślepe testy są odrzucane jako sprawdzające - zdaniem słyszących - jedynie pamięć. To znaczyłoby, ze po paru minutach nie pamięta się dźwięku kabla, a po paru tygodniach tak?

Poza tym prawie każdy ze słyszących twierdzi co innego. Jeden pisze o dramatycznych zmianach. Dla niektórych sięgają one 100%. Czy muszę wykazywać, że o tych 100% to debilizm? Inni mówią o delikatnym wpływie. Jedni uważają, ze owszem warto inwestować w kable, ale tylko jakąś część wartości swojego sprzętu. Ale wypowiadali się tu tacy, którzy twierdzili, że kable są najważniejsze. Że 70% całego sprzętu to powinny być kable, a 30% reszta. Czyli jak kupię pianocrafta za 1500 i kable za ponad 3000 to na tym zyskam dużo lepszy dźwięk?

Ale inni słyszący zaraz uspokajają, to owszem działa, ale dopiero w sferze hi-end. Przy kilkudziesięciu przynajmniej tysiącach na sprzęt. Wychodziłoby na to, ze pewne prawa fizyki mają cenzus cenowy.

Argumenty naukowe są zaś jedynymi obiektywnymi. Powoływanie się na Kopernika i odkrycia Newtona ma mały sens. Prawa akustyki doskonale znali już starożytni Grecy. To nie jest terra incognita nowoczesnej nauki, która jeszcze nie dorosła do problemów audio. Od lat w dziedzinie audio nie ma technologicznego postępu. Ostatnim było wprowadzenie tranzystorów. Pierdziawki o średnicy 15 cm nie odtworzą prawdziwego basu, nawet jeśli ktoś sporządzi je z materiału wytworzonego w kosmosie. Postęp audio jest jedynie w kosmicznych cenach.

Jeśłi chcesz testowac kable, to testowi musisz się poddać jedynie ty, jako słyszący. Bo będziesz w stanie udowodnić w ślepym teście, że słyszysz.

 

PS. A przy okazji, jaka naprawdę jest granica tego grania kabli? Bo jedni mówią o głośnikowych li tylko, inni dodają połączeniowe, jeszcze inni zasilające. Są też tacy, co słyszą kable USB a nawet LAN. Jak to jest?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet jeśli różnica, jak to mówisz, będzie się zawierała w 50%, to i tak nikt tego nie usłyszy, bo nadal będzie to sinusoida.

Zdaje się, że w systemach audio następuje zamiana energii elektrycznej na mechaniczną, gdzie parametr typu rezystancja już nie występuje. No ale ja tam przecież się nie znam....

 

A podawanie argumentów jako sprzeczność, że dla jednego zmiany sięgają 100% a dla drugiego 30% jest po prostu śmieszne i bezzasadne. Każdy z nas jest człowiekiem i dla każdego z nas skala odniesień będzie inna i inaczej rozumiana czy odczuwana, więc na tym polu w ogóle nie ma co dyskutować. Za to można by sięgnąć do opisów danych kabli, napisanych przez tych, którzy je słyszą i tu owe opisy będą się pokrywać.

.....No ale to są przecież omamy i halucynacje......

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość partick

(Konto usunięte)

k... tak czytam, to śmiać mi się chce ;-)

 

ok, może mnie Grzegorz poprze (a może i nie)...

 

panowie z hajendu, my (prości technicy starej daty) słyszymy rzeczy o których WAM się nie śniło - zakłócenia i zniekształcenia spowodowane tym czy owym - pewne rzeczy są doskonale mierzalne, a inne trochę mniej.

 

moglibyśmy, w każdej chwili, założyć odpowiednie firmy i kroić naiwnych na naprawdę dużą kasę - zastanówcie się, proszę, dlaczego tego nie robimy.

 

trochę szacunku, pls.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moglibyśmy, w każdej chwili, założyć odpowiednie firmy i kroić naiwnych na naprawdę dużą kasę - zastanówcie się, proszę, dlaczego tego nie robimy.

Bo jesteście szlachetni, wspaniałomyślni, uczciwi, prawi, a zapewne "mogę mieć pieniądze, ale mi się nie chce". Co to w ogóle za argument? To jest kwestia zakutych w obsesyjne przekonania głów, które nie dopuszczają do siebie, że może być inaczej niż sądzą. Dlatego nie zdobywają doświadczenia, bo przecież - wg praw fizyki, na które tak ochoczo wszyscy się tu powołują - wszystko brzmi tak samo, co jest bzdurą. To kwestia uporu, zamkniętych głów i równania wielobarwnego świata audio do wątpliwej tezy. Dzięki temu nie słyszycie kabli, bo nie chcecie słyszeć, a nie dlatego, że obiektywnie nie wpływają na brzmienie. Wpływają. Ale autosugestia działa i jej ulegacie: nie słychać i już, więc nie słychać, choć przecież słychać. To istotnie kwestia waszej kondycji umysłowej, psychicznej, a nie obiektywnych zjawisk. Upór, nic więcej. Są ludzie, którzy gotowi są umierać za kawałek materiału, tylko dlatego, że nazywa się go flagą narodową. Wy umieracie za niesłyszenie kabli, tylko dlatego, że w brak wpływu ślepo wierzycie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS. A przy okazji, jaka naprawdę jest granica tego grania kabli? Bo jedni mówią o głośnikowych li tylko, inni dodają połączeniowe, jeszcze inni zasilające. Są też tacy, co słyszą kable USB a nawet LAN. Jak to jest?

 

Nie ma granic.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

moglibyśmy, w każdej chwili, założyć odpowiednie firmy i kroić naiwnych na naprawdę dużą kasę - zastanówcie się, proszę, dlaczego tego nie robimy.

 

trochę szacunku, pls.

 

No i dzięki Bogu, że ich nie zakładacie. Jak mielibyście projektować sprzęt audio, skoro nie usłyszelibyście różnic miedzy nimi.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym prawie każdy ze słyszących twierdzi co innego. Jeden pisze o dramatycznych zmianach. Dla niektórych sięgają one 100%. Czy muszę wykazywać, że o tych 100% to debilizm? Inni mówią o delikatnym wpływie. Jedni uważają, ze owszem warto inwestować w kable, ale tylko jakąś część wartości swojego sprzętu. Ale wypowiadali się tu tacy, którzy twierdzili, że kable są najważniejsze. Że 70% całego sprzętu to powinny być kable, a 30% reszta. Czyli jak kupię pianocrafta za 1500 i kable za ponad 3000 to na tym zyskam dużo lepszy dźwięk?

 

Ja to rozumiem. Większość rzeczy nie można rozumieć bez doświadczenia tych rzeczy...przecież dorobek nauki opiera się na doświadczeniach. Jak to można się nauczyć jazdy na rowerze analizując różne rzeczy, a dzieci nie rozumieją i jeżdżą...nie znają fizyki, ale jeżdżą...potem zostaną doktorami i napiszą książkę teoria jazdy na rowerze...wystarczy przeczytać 10x i każdy wsiada i jedzie. Gada się o tej teorii kablowej i tyle samo z tego wychodzi dla słuchacza, bo niestety słyszenie nie wynika z tego co się czyta, co z tego że słuchacz chęci ma najlepsze i tak nic. Czemu taki ktoś niesłyszący kabli miałby działać wbrew sobie i udawać, że słyszy albo prezentować stos recenzji kabli jako dowód...z tego powodu druga strona też uczciwie mówi to co słyszy. Potem dorabia się do tego jakąś teorię i jak to większość teorii bez odpowiedniej liczby eksperymentów nietrafione np. kabel od 1 500 do sprzętu od 15 000. W doświadczeniach z kablami nie ma nic niezwykłego podłącza się i nie słychać...taki to wynik eksperymentu i nie ma rady...innym razem była różnica, ale były inne warunki. No to teraz najlepiej uznać, że oba eksperymenty były takie same (wszystko sprzęt, ludzie, środowisko, czyli zawsze wchodzi się do tej samej rzeki, nic dwa razy się nie zdarza...a właśnie,że nie) i jeden ze słuchaczy musi być niedo-słyszący lub nad-słyszący. A teraz czas na argumenty z punktu widzenia siedzenia...więc stwierdza się, że jedna ze stron musi mieć rację, rzut oka na sprzęt, wiek, kto kim jest i wydaję się, że eksperyment był stratą czasu. Może nauka przyjdzie z pomocą, ale niestety większość wiedzy nt. audio-kabli można znaleźć u samych konstruktorów audio-kabli, a nie u naukowców niezwiązanych, a taki chemik lub fizyk daleki od kablowych historii mógłby obiektywnie wyjaśnić z punktu widzenia nauki niezajmującej się kablami audio i resztą klamotów audio.

 

Kable mogą różnić się między sobą. Mogą mieć odrobinę różną rezystancję, pojemność - będzie to różnica wynikająca z materiału, z długości. Tylko ta różnica będzie się zawierała najczęściej w setnych procent. Ludzkie ucho nie jest takie wrażliwe. Wiele osób nie było w stanie odróżnić plików mp3 od wav na swoim własnym sprzęcie, a te różnice wymiernie sięgały 1%. Przy dynamice płyty CD sięgającej 90dB większość słuchaczy nie jest w stanie wychwycić różnicy głośności w okolicach 2dB. A to jest więcej niż 2%.

 

No dobrze...to jak eksperymentalnie sprawdzić wrażliwość ucha?

 

Czy nie robią tego na co dzień audiofile kombinując z klamotami audio i kablami? Nie jest to jakoś super metoda, bo na efekt zmian mają wpływ inne czynniki...napisałem gdzieś zgodnie z prawdą, że nie jestem w stanie odsłuchać tak samo tego samego utworu kilkanaście razy pod rząd, ale też nie mogę tego odjąć i podać czysty wynik dla np. kabla. Mp3 vs wav to doskonały przykład, kiedy znamy procent utraty informacji i nie pomaga nam to lepiej słyszeć nie mówiąc o rozpoznawaniu bitrate, ale jak się wie gdzie szukać skazy nie jest to wtedy problem.

 

No i trochę matematyki. Mój wzmak ma 100 000 Om impedancji, napięcie źródła 3 V amplituda, płynie prąd 3V/100 000...jestem fanem 16 bit ;), czyli zmiana o 1/60 000, więc mamy 3V/100 000=0,000 03 A i jest to poziom 0dB jak mamy wszystkie bity i ten prąd ma się zmieniać w krokach 0,000 03/60 000=000 000 000 5, czyli o taki krok jak mam mieć te 16 bit. Teraz trzeba znaleźć jakiś eksperyment z kablem i pomiarem liniowości takich małych prądów i przekładamy na stratę lub nie rozdzielczości w bitach no i potem z górki, bo jakieś doświadczenia chyba istnieją ze słyszalnością utraty bitów np. dążenie do bitperfect, choć walka idzie zaledwie o 1 bit. Mam nadzieje, że się nie walnąłem w obliczeniach, dużo zer.

 

Ostatnio ktoś robił pomiary prędkości prądu za pomocą oscyloskopu 2-kanałowego i otrzymał ciekawe wyniki. Miedź i srebro inna prędkość, cienki i gruby przewód inna prędkość. Zabrakło pomiaru przewodów z izolacją, ale dawno temu czytałem o problemach producentów płyt głównych, którzy biorą to pod uwagę mając kilka warstw przewodzących...w głębszych warstwach jest wolniej. Z tego wynika potrzeba doboru odpowiedniej izolacji dla danego przewodnika, aby płynęło równo.

 

Niektórzy zwracają uwagę na czystość przewodnika...jak spojrzeć na zdjęcia metalu pod mikroskopem przypomina to trochę ułożone puzzle, a między nimi przerwy w których najpewniej są zanieczyszczenia...jak w takich warunkach płyną małe prądy?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość StaryM

(Konto usunięte)

Nawet jeśli różnica, jak to mówisz, będzie się zawierała w 50%, to i tak nikt tego nie usłyszy, bo nadal będzie to sinusoida.

Czy ty w ogóle wiesz, co to sinusoida?

 

Nie ma granic.

Tak myślałem. :)

 

A podawanie argumentów jako sprzeczność, że dla jednego zmiany sięgają 100% a dla drugiego 30% jest po prostu śmieszne i bezzasadne.

Oczywiście nic nie zrozumiałeś. 100% to jest inaczej sto setnych czyli jeden. 0% to jest zero setnych, czyli zero. Jeśli ktoś usłyszał zmianę 100%, to logicznie wcześniej nie słyszał NIC. To jest debilizm kompletny, to jest logicznie niemożliwe. A ty zniekształcasz moją wypowiedź i wciskasz mi coś, czego nigdy nie napisałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ty w ogóle wiesz, co to sinusoida?

 

Czyli co, nie mam racji? W kablu prąd nie ma kształtu sinusoidy? No to jaki w takim razie?

 

Oczywiście nic nie zrozumiałeś. 100% to jest inaczej sto setnych czyli jeden. 0% to jest zero setnych, czyli zero. Jeśli ktoś usłyszał zmianę 100%, to logicznie wcześniej nie słyszał NIC. To jest debilizm kompletny, to jest logicznie niemożliwe. A ty zniekształcasz moją wypowiedź i wciskasz mi coś, czego nigdy nie napisałem.

 

Jesteś już tak zacietrzewiony i zamknięty, że ciągle nie zdajesz sobie sprawy, że żyjesz wśród ludzi, którzy nie myślą za każdym razem w sposób matematyczny. 100% to duża zmiana, to przenośnia, podekscytowanie, zaskoczenie. Dla innych, emocje te mogą oznaczać tylko 30%. To są ludzkie odczucia, które niestety są ci obce.

Kompletnym debilizmem jest to, że nie potrafisz porozumiewać sie z ludźmi i nawet nie starasz się ich zrozumieć i przyjąć ich punktu widzenia, bo czubek twojego nosa zawsze będzie najważniejszy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość StaryM

(Konto usunięte)

100% to duża zmiana, to przenośnia, podekscytowanie, zaskoczenie.

To, że ktoś jest na bakier z logiką, nie oznacza konieczności zgadywania "co poeta miał na myśli". Jak chcesz dyskutować, to przestrzegaj reguł dyskusji - używaj argumentów na poparcie swych tez, a nie emocji.

 

To są ludzkie odczucia, które niestety są ci obce.

Kolejny psycholog z Koziej Wólki.

Czy wy wszyscy "bogosłyszący" nie możecie się powstrzymać od argumentów ad personam? Czegoś co wam się wydaje, że wiecie na temat adwersarza?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać jak trafia się taki dziwny i "betonowy" osobnik to ludzie szukają gdzie leźy jego problem i słusznie znajdują go w psychice.

Kolega Woodolec świetnie to zdiagnozował i opisał.

Zrobił to mniej dosadnie niż kiedyś ja ale wnioski te same bo inne być nie mogą.

Są objawy, jest diagnoza.

Najlepszy jest dopisek w którym kolega Woodolec zauważa, iż nie wiedział, że ma do czynienia z nauczycielem i w tej

sytuacji wypisuje się z tej dyskusji.

Nie wiem co dokładnie miał na myśli ale być może to samo co i ja i o czym już kilka razy pisałem.

Nie będę się powtarzał ale moje kontakty z nauczycielami wychowanymi w głębokiej komunie nie pozwalają mi mieć o

nich zbyt dobrego zdania.

Co prawda kilku było wybitnych o wspaniałych umysłach ale to była mniejszość za to większość.....szkoda gadać.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

    Gość
    Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.


    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.