Skocz do zawartości
IGNORED

W pogoni za królikiem


hadwaoo

Rekomendowane odpowiedzi

Tak się fajnie złożyło w czasie, że w sierpniowym

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) pojawił się artykuł o audiofilach, który niżej cytuję. Mam nadzieję, że pismo się nie zdenerwuje i nie każe go usunąć. Jakby na to nie patrzeć, to forma darmowej reklamy ;-)

 

cover.jpg

 

Zapraszam do lektury!

 

W wiecznej pogoni za królikiem

Przekrój 1.08.2011r , Paweł Franczak

 

 

Potrafią odmawiać sobie wszystkiego, by kupić głośniki w kształcie stojaka na wino grające „jak złoto”, pod warunkiem że połączą je z lampowym wzmacniaczem kablami w cenie tysiąca dolarów za metr. Nałogowcy, neurotycy czy smakosze? Czego by nie sądzić o audiofilach, ich świat z jego osobliwym porządkiem rzeczy drży dziś w posadach.

 

Najbliżej jej do konserwatywnego katolicyzmu, bo zmiany, jeśli już w ogóle następują w tej dziedzinie, to bardzo powoli. Ostatnio jednak ta religia, za sprawą nowych technologii, przeżywa wielką schizmę, a jej dogmaty odchodzą w niepamięć.

 

Audiofilia przypomina religię – zdecydowanie więcej tu wiary i przekonań niż racjonalnych przesłanek, w końcu mówimy o czymś tak ulotnym, jak piękno dźwięku.

 

Patrząc na Wielki Kanion

Biblia audiofila (a przynajmniej jedna ze świętych ksiąg) „The Complete Guide to High-End Audio” Roberta Harleya porównuje nagraną płytę do Wielkiego Kanionu oglądanego przez okno. Okno złożone jest z wielu szyb, z których każda jest mniej przejrzysta od poprzedniej. Te szyby to: kiepski odtwarzacz płyt, słaby wzmacniacz, niemrawe głośniki i tak dalej. Wysokiej klasy zestaw grający pozwala usunąć jak najwięcej szyb i cieszyć się wspaniałym widokiem, czy raczej dźwiękiem.

Dla większości audiofilów (z łaciny audio −„słyszę” i z greki philein − „kochać”) to atrakcyjna metafora. Sami siebie uważają za członków elitarnego klubu, w którym wciąż żywi się głęboki respekt dla pięknego brzmienia. Bardziej sceptyczny jest psychiatra dr Henry Angus Bowes ze szpitala w kanadyjskim Sainte-Anne-de-Bellevue. W roku 1957 na łamach tygodnika „Time” tak pisał o nowo odkrytej neurozie – audiofilii: „W większości są to mężczyźni w średnim wieku, inteligentni, wykonujący pracę wymagającą dużej skrupulatności (księgowość, medycyna, duchowieństwo, zwłaszcza psychiatria). Przeważnie starzy kawalerowie (jeżeli żonaci, to bezdzietni). Częstokroć są to osoby ze skłonnością do nałogów (…). Jeden uzależniony powiedział mi nawet, że nie spocznie, dopóki nie usłyszy na nagraniu, jak kropla śliny waltornisty uderza o podłogę”.

Tomasz Zeliszewski, perkusista Budki Suflera i prawdopodobnie właściciel najlepszego zestawu hi-fi w Polsce, mówi, że ten kult to z zasady utopia. − Nie odwzorujemy za pomocą nagrania, w skali jeden do jednego, sytuacji, gdy człowiek mówi do drugiego człowieka bezpośrednio. Mimo to dążenie do perfekcji samo w sobie jest czymś wartościowym i pięknym. Króliczka w życiu należy gonić – podsumowuje hasłem wszystkich hobbystów.

Jednak wyznawcy uciekającego króliczka mają od kilku lat problem: pojawienie się plików mp3, laptopów, streamerów (urządzeń przesyłających pliki z komputera do systemu audio) spowodowało, że ich niebywale konserwatywna branża musiała pójść z duchem czasu. Oni sami zaś mogą należeć do „ostatnich sprawiedliwych”. Jak przyznaje Janusz Sobolewski, właściciel firmy Audio-System dystrybuującej sprzęt wysokiej klasy: − Jesteśmy dinozaurami, to fakt. Pewnie wkrótce wyginiemy, ale póki co, walczymy o przetrwanie.

 

Dogmat pierwszy: ma być brzydko

Dziedzina hi-fi (od high fidelity – „wysoka wierność”) w dużej mierze jest pokłosiem II wojny światowej. Gdy ucichły karabiny, inżynierowie zaangażowani w opracowywanie sprzętu dla wojska musieli ulokować gdzieś swój potencjał.

 

Branża muzyczna była znakomitym ku temu miejscem, czego dowodzi chociażby sukces szanowanej na rynku muzycznym firmy Neumann, produkującej początkowo mikrofony między innymi dla samego Adolfa Hitlera. Wojskowy etos pracy przeniesiono w czasy pokoju. Obowiązywały dwie naczelne zasady: urządzenie ma być najwyższej jakości i ma nigdy się nie psuć. Ze względu na to, że estetyka podczas wojny była nieistotna, przez całe dekady wzmacniacze i kolumny sprawiały wrażenie, jakby wyciosał je siekierą pijany drwal. Reorientacja pojawiła się już w latach 80., a dziś piękne wzornictwo to wręcz obowiązek.

Piotr Metz, redaktor naczelny „Machiny” i zdeklarowany audiofil przyznaje, że design to jego zboczenie: − Z wyglądem sprzętu jest tak jak z komputerami: dopóki Apple nie postawiło na stronę wizualną, komputery były wielkimi, kanciastymi pudłami. Pogoń za pięknie zaprojektowanymi kolumnami i odtwarzaczami zaczął Bang & Olufsen. Producent ten bywa za to niekiedy pogardzany przez audiofilów, ale niesłusznie, bo oprócz elegancji oferował wiele ciekawych rozwiązań technicznych.

– Design to osobna sztuka i firmy takie jak Bang & Olufsen podziwiam. Nie wiem, czy kładą nacisk bardziej na dźwięk, czy na wygląd, ale ich urządzenia to niemal współczesne rzeźby, pełny odlot – zachwyca się Tomasz Zeliszewski.

Sprzęt hi-fi ma niekiedy w branżowym slangu tak zwany wife factor − „współczynnik żony” − określający, na ile jego walory wizualne przypadną do gustu szacownej małżonce, współdecydującej przecież o domowym budżecie i umeblowaniu mieszkania. Od lat 80. producenci doszli w tej dziedzinie do mistrzostwa, żeby wymienić takie fanaberie jak szklane kolumny Waterfall, limitowane Woofer Speaker System, gdzie głośniki osadzono w korpusie rzeźby psa, czy zaprojektowane przez Jacoba Mathew Wine Speakers w kształcie stojaka na butelki wina. Butelkami są, naturalnie, same głośniki. Ten sam projektant stworzył też Musical Chair − wielki głośnik wbudowany w krzesło do jadalni. Wedle jego słów: „Musical Chair doda nieco pikanterii do każdego obiadu”. Wszystko to ku radości żon i zgryzocie tradycjonalistów, którzy przecież wiedzą swoje: to nie ma prawa dobrze grać.

 

Dogmat drugi: ma być analogowo

Kobieta kupuje na bal nową sukienkę. W domu przechowuje ją: w szafie, układa w walizce albo upycha w podręcznej torebce. Sukienka pozostaje niby ta sama, ale efekt zabiegów przedbalowych jest krańcowo różny. Taką zgrabną alegorią audiofilscy fundamentaliści tłumaczą wyższość nośnika analogowego nad cyfrowymi odpowiednikami: szafa to płyta winylowa, walizka to płyta kompaktowa, torebka – mp3. W kulcie wysokiej klasy sprzętu, tak zwanego high-end, torebka była największym profanum, ale i tu komfort wymusił nagięcie zasad. − Czasy się zmieniają. Ostatnio mój kolega, wieki fan czarnych płyt, zaskoczył mnie, mówiąc, że ma co prawda kolekcję winyli, na które chucha i dmucha, i bardzo dobry gramofon, ale uruchamia go tylko od wielkiego dzwonu. Na co dzień najzwyczajniej nie ma czasu na celebrę; włącza playlistę z komputera i po sprawie – tłumaczy Marek Suchocki, redaktor naczelny polskiej wersji magazynu „Hi-Fi Choice & Home Cinema”.

Firmy audio musiały wyjść naprzeciw zapotrzebowaniu klientów takich jak kolega pana Marka. Standardowo montowane złącza USB, dokowanie iPodów i seryjna produkcja urządzeń do streamingu, pozwalających na odsłuchiwanie z systemu grającego plików z dysku twardego czy internetowego serwisu muzycznego, to pieśń bardzo niedalekiej przyszłości.  − Te zmiany zaczęły się dopiero kilka lat temu, w chwili kiedy to komputery, a nie telewizory, zaczęły być najważniejszymi urządzeniami w naszych domach − wyjaśnia Janusz Sobolewski, właściciel firmy Audio-System, dystrybutora sprzętu high-end. − Ten rynek dopiero się buduje, jednak niedługo to prawdopodobnie on będzie najszybciej rósł.

Producenci liczą na przychylność wymagających odbiorców także za sprawą ciągłych zmian takich jak cyfrowe pliki FLAC o parametrach lepszych niż płyta kompaktowa (24 bity, 192 kHz). Krzysztof Błażejczyk z Linn Polska twierdzi, że jego firma postawiła na streaming właśnie dlatego, iż możliwości CD dawno się wyczerpały: − Kompakty były wiodącą technologią w latach 80. Wtedy broniły się użytecznością, niewielkimi rozmiarami i niezniszczalnością, która zresztą okazała się mitem.

Linn miał już doświadczenie z muzyką przechowywaną na dyskach twardych, postawił zatem na nowe technologie, także dlatego, że płyty kompaktowe słabo się sprzedają. – Z naszych doświadczeń wynika, że na stu klientów testujących kompakty w porównaniu z 24-bitowymi plikami FLAC, stu odpowiada, że FLAC brzmią lepiej – dodaje Błażejczyk.

Póki co trwa walka o ustalenie standardów czy przynajmniej nazewnictwa. Dlatego też większość, nazwijmy to, fundamentalistów podchodzi do wynalazków jak pies do jeża. Po części dla zachowania starych przekonań, choć są i inne powody. – Ci, którzy odrzucają nawet myśl o potencjalnym zakupie streamera, zachowują się tak nieco ze strachu. W swojej działce czują się jak w domu. Znają się na kablach, gramofonach, ustawieniu głośników, ale mp3, FLAC, dyski twarde? To często dla nich czarna magia – mówi Marek Suchocki z „Hi-Fi Choice & Home Cinema”.

Na razie zatem więcej głosów takich jak ten Metza, który mówi, że „jest oldskulowcem i nawet jeśli pod kątem technicznym nie ma racji, to musi mieć płytę na nośniku”, a mniej takich jak Zeliszewskiego. – Do cyfryzacji, mp3, iPodów i tym podobnych podchodzę przyjaźnie i z wielkim szacunkiem. To się nazywa postęp. Nie ma sensu się na to obrażać, bo nie będziemy mieli racji. Świat pójdzie naprzód, czy nam się to podoba, czy nie – tłumaczy właściciel wartego kilkaset tysięcy złotych zestawu składającego się, między innymi, z kolumn JMlab Utopia i magnetofonu szpulowego Revox B77 MkII.

 

Dogmat trzeci: lepiej mniej, ale lepiej

„The New York Times” w 1998 roku wyliczył, że roczna ogólna sprzedaż sprzętu high-end w USA sięga kwoty 500 milionów dolarów. W 2010 roku, według oficjalnych danych Consumer Electronics Association, ta liczba zmalała do niecałych 200 milionów.

 

Żeby wyjść na swoje na kurczącym się rynku, część producentów nieco opuściła ceny, ale targnęła się też na wielką świętość: zaczęła ścigać się na ilość.

Do tej pory obowiązywała bowiem ścisła specjalizacja i reguła, że nie zmienia się czegoś, co jest dobre. Na przykład jeden z elementów systemu Zeliszewskiego, kultowy gramofon SME 30, wyprodukowało przedsiębiorstwo, które od kilkudziesięciu lat w asortymencie ma ledwie pięć produktów, ale być może casus SME będzie coraz rzadszy.

Marek Suchocki mówi, że kiedyś wzmacniacz kupowało się na całe życie. Teraz – niekoniecznie. – Z jednej strony mamy chociażby kanadyjską firmę Bryston, dającą na swoje produkty 20 lat gwarancji. Z drugiej jest tak zwana elektronika konsumencka − ta sprzedawana w sieciach handlowych − czy produkty Apple’a. Tam co roku obowiązuje zmiana modelu, nawet jeśli inny miałby być tylko kolor. Świat hi-fi uległ temu trendowi i zaczął, niestety, także częściej wypuszczać nowe modele. Zmiany są zwykle kosmetyczne, jak w przypadku masówki: a to nieco podrasuje się wygląd, a to doda się literkę „i” na początku nazwy, a to dorzuci jedną funkcję…

Skoro zmiany są tylko pozorne, to (teoretycznie) jakość nie ucierpiała, ale na honorze poważnych firm widać małe rysy.

Na amen?

Teorii mówiących o rychłym końcu audio­filii, podobnie zresztą jak teorii upadku religii, jest mnóstwo. Jedna z nich mówi, że w czasach ogromnej dostępności muzyki nikt nie ma czasu na jej wysmakowaną, prawidłową konsumpcję. Mamy więc jeszcze jedną paralelę między kryzysem Kościoła, krytykującego konsumpcjonizm i odejście od dawnych wartości, a światem audiofilii. I tu, i tam coraz trudniej o nowych adeptów. – Audio­file najczęściej słuchają dźwięków, „plumkania” nagranego w wysokiej jakości. Na imprezach branżowych wszyscy wsłuchują się w takie „plumkanie”, a gdy tylko ktoś ośmieli się włączyć na przykład Led Zeppelin, trzy czwarte sali ucieka w popłochu. Młodzi ludzie myślą teraz inaczej: dla nich liczy się muzyka, jakość dźwięku to dalsza kwestia. To tak jak z filmem: mało kogo interesuje obecnie rozdzielczość obrazu, ważniejsze, żeby ten film wyszukać w sieci i obejrzeć – mówi Suchocki. Dodaje jednak, iż takie zjawiska jak niedawny renesans płyty winylowej udowadniają, że pogoń za doskonałym brzmieniem nie ustanie nigdy.

 

Chyba że pasjonatów przekonają ostatecznie naukowe argumenty, co mało prawdopodobne. W 2007 roku głęboką wiarę czcicieli nieskazitelnego dźwięku w piekielnie drogie akcesoria próbował podważyć sam James Randi, słynny przeciwnik pseudonauki. Rzucił im wyzwanie: jego fundacja zapłaci milion dolarów temu, kto udowodni, że kosztujące ponad tysiąc dolarów za metr kable Pear Anjou grają lepiej niż zwykłe modele konkurentów z Monster Cable. Znalazł się nawet chętny, recenzent audio Michael Fremer. Koniec końców, do konfrontacji nie doszło, obie strony twierdzą przy tym, że to ta druga się wycofała. Tak więc odwieczny spór o wyższość świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy nie został rozstrzygnięty.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdr, Krzysiek

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/85561-w-pogoni-za-kr%C3%B3likiem/
Udostępnij na innych stronach

Mity mitami, jednak dużo tu prawdy jest jednak zawartej.

WDAJE MI SIĘ ŻE ARTYKUŁ PRZEMYCA POCHWAŁĘ PLIKÓW. TRZEBA TEŻ ZADAĆ PYTANIE NA CZYJE ZLECENIE ZOSTAŁ NAPISANY I KTO ZAPŁACIŁ AUTOROWI? Tak naprawdę to artykuł o niczym. Jest tu między innymi mowa o dostępności plików i o tym że komputer stał się głównym medium w domu. Czyli co zrobi większość "prawych Polaków"? Wyszukiwarka i dalej w poszukiwaniu "Flaków" przecież są dostępne w sieci za friko. Tylko ciekaw jestem ilu się zreflektuję że to zwykłe złodziejstwo. Wystarczy przejrzeć zakładki PC Audio albo Stereo jest tam mnóstwo recept na upadek sprzętu tzw. audiofilskiego oraz legalnych nośników. Drugim faktem i to nie podważalnym jest to że sprzęt z wyższej półki nigdy nie schodził i nie będzie schodził jak bułki z piekarni o 7 rano. Zastanawia też postępowanie naszych wielebnych Panów "Administratorów" którzy za porównanie kogoś do pewnej części o roweru dają 3 dni bana a za pochwałę piractwa oraz recepty na piractwo są bierni a nawet rozwijają pewne wątki że można lepiej i łatwiej.

Ale cóż w naszym śmiesznym kraju rozwija się tylko i to w zastraszającym tempie patologia więc dlaczego ma się nie rozwijać i tutaj na forum. A przy patologi nie ma miejsca na przekazywanie pewnych norm postępowania uznanych za dobre. Nie mówiąc już o innych nawykach jak chociażby o pewnej celebrze podczas słuchania muzyki.

Tak więc internetowi złodzieje muzyki do boju na pochwałę "Flaków" są za darmo!!!

Pozdrawiam uczciwych,

Paweł

Najgorsze to mieć do czynienia z zakompleksionym Polaczkiem, któremu dano odrobinę władzy.

"Beware of all those in whom the urge to punish is strong". Nietzsche.

Do takich "wypocin" należy jak zwykle podchodzić z dużym przymrużeniem oka.

Nie dziwi mnie lansowanie mp3 bo to olbrzymi rynek i gdyby udało mu się nadać pozory "audiofilstwa" ruszyłaby sprzedaż dla masowego odbiorcy zabawek ze średniej półki za większe pieniądze (audiofilskie stacje dokujące i tym podobne bzdury).

Co do reszty nie mam większych zastrzeżeń.

CD jest w odwrocie a lukę wypełniają winyle i gęste pliki (niekoniecznie Flac).

Winyle to oprócz miłego dźwięku dodatkowy "szpan" a także dostęp do starszych "niszowych" produkcji. Gęste pliki to osobny temat bo jest ich stosunkowo mało. Nie badałem dogłębnie tematu ale są do kupienia (dla chętnych) lub do ściągnięcia (podobnie jak ripy CD) dla wszystkich (w świetle praw autorskich o "dyskografiach" dostępnych w mp3 nawet nie wspomnę). Sporo z tych plików to ripy z winyli więc dyskutowałbym czy naruszam prawo autorskie mając taka płytę w domu i ściągając jej gęsty rip.

Co tu dużo mówić. Zapoczątkowana miedzy innymi przez Linna koncepcja porządnych odtwarzaczy strumieniowych rozwija się bardzo dynamicznie i jeżeli dostępność plików gęstych będzie rosła to jest to przyszłość dla "audiofilstwa".

Trzeba tylko poczekać, aż wytwórnie wyjmą "master tape-y" z sejfu i wdadzą je w wersji gęstej.

A żurnaliści w sezonie ogórkowym nadal będą pisać artykuły opierając się na opiniach kilku przypadkowych osób i kompletnej nieznajomości tematu.

Tylko ciekaw jestem ilu się zreflektuję że to zwykłe złodziejstwo
Tak więc internetowi złodzieje muzyki do boju na pochwałę "Flaków" są za darmo!!!

Tutaj zakradł dość poważny błąd merytoryczny, ponieważ Internauta, który ściąga sobie plik muzyczny z Internetu źródła niczego nie kradnie, tylko powiela - nikt nie zostaje przez niego pozbawiony swojej płyty czy plików.

 

Sprzeczna jest też kwestia strat, bowiem "piraci" często przez swoją "przestępczą" działalność są lepiej zorientowani w temacie i częściej chodzą do kina czy na koncerty, przynosząc tym samym dochód artystom i organizatorom. Warto nadmienić, że muzycy głównie utrzymują się z koncertów, a nie sprzedaży płyt.

 

Powstrzymałbym się zatem od nazywania ogromnej liczby osób (także na tym forum) złodziejami, zwłaszcza gdy nimi nie są.

Bzdury Użytkowniku andy2004 prawicie!!!

Czy ściągając flaki za darmo nie pozbawiasz wytwórni dochodu, a tym samym tantiem Artysty?

Przemyśl a dopiero potem się odzywaj. To wszystko w temacie z mojej strony. Ten kto kradnie dobra kulturalne też jest złodziejem i zawsze znajdzie sobie wytłumaczenie z uprawianego procederu na swój własny prosty sposób.

Pozdrawiam,

Paweł

Najgorsze to mieć do czynienia z zakompleksionym Polaczkiem, któremu dano odrobinę władzy.

"Beware of all those in whom the urge to punish is strong". Nietzsche.

piractwo... co mnie wkurza:

- kupuję oryginał DVD i dostaję reklamy zamiast startu filmu, z których dowiaduję, że że jestem złodziejem, bo kupiłem oryginalną płytę

- kupuję CD i nie mogę odtworzyć jej na swoim playerze, bo jest tak zabezpieczona, że tylko może ją zagrać audio player znajdujący się na tym CD. Kapela jest dla mnie skończona!

 

Czy używanie programów, które usuwają zabezpieczenia z nośników AV w celu wykonania kopii użytkowych do samochodu czy domu (dziecko + płyta = koniec płyty) jest piractwem?

 

Czy pociagnięcie mp3 z sieci, a następnie zakup płyty w sklepie jest piractwem?

 

"Piractwo" to weryfikacja jakości - nikt nie wyda ciężko zarobionych złotówek na shit! A jak muzyka czy film są dobre to wszyscy kupią płytę, pójdą na koncert czy do kina. Koncerny ciągle mówią o stratach ale nie wspominają o zyskach jakie czerpią z "piractwa". Nie spotkałem się aby znany, czy szanujący się zespół zabezpieczał swoje krążki. Natomiast te nijakie składają się głównie z zabezpieczeń. Nic więcej na nich nie ma.

 

A propos artykułu to jest on dla zwykłych wyjadaczy chleba. I jest w nim dużo prawdy audiofilskiej. Wystarczy poczytać wątki do kablach cyfrowych.... ;-)

 

PS. Nie znalazłem w żadnej oryginalje płycie (a mam ponad 200CD i 300DVD) informacji, że w przypadku uszkodzenia nośnika mogę zamówić nowy w cenie nośnika u producenta lub dystrybutowa. Przecież prawa do wykorzystywania utworów do celów własnych już nabyłem....

Pozdr, Krzysiek

Artykuł żenujący...

 

A co do ściągania muzyki z neta. Oczywiście, że można ściągnąć piosenkę czy płytę. Nikt nie każe kupować płyt w ciemno. Jednak po 24 godzinach trzeba z dysku ściągnięty materiał skasować i ewentualnie kupić płytę. Jak zachowasz plik ściągnięty, a nie kupisz płyty to okradasz artystę, wytwórnię...

 

PS. Nie znalazłem w żadnej oryginalje płycie (a mam ponad 200CD i 300DVD) informacji, że w przypadku uszkodzenia nośnika mogę zamówić nowy w cenie nośnika u producenta lub dystrybutowa. Przecież prawa do wykorzystywania utworów do celów własnych już nabyłem....

Gdy kupisz płytę, możesz zrobić kopię zapasową (do własnego użytku). Jeśli zniszczysz oryginał masz legalnie kopię.

 

Mniej więcej tak to chyba wygląda od strony prawnej.

Xavian XN evo 250, Arcam Alpha 7r, Samsung BD-C5900, QED Silver Anniversary-XT, Sennheiser HD 555.

Artykuł pisany pod publiczkę, zapłacili pewnie trochę za tych parę zdań. Inna sprawa, że Audiofilizm tak na prawdę już nie istnieje, mało komu dzisiaj zależy na tym by zgłębiać ustawienie kolumn, zrobienie pomieszczenia, czy zastanowić się na tym, z jakiego nośnika będzie wyższa jakość dźwięku. Dzisiaj już nikomu nie zależy, czy to będzie plik, czy SACD, czy CD - liczy się muzyka, a w jakiej jakości to już nie ważne..... Mowa oczywiście o młodszych adeptach.

 

Cóż, reklama dźwignią handlu!

TA-E80ES | TA-N55ES MKIII | SS-G3 | CDP-X77ES | TC-K730ES | TC-K990ES | TC-765 | DTC-60ES | PCM-501ES | ST-S770ES | DENON DP-47F + AT AT33EV MC | JVC BR-7000ERA | PIONEER CT-9R

Zastanawia też postępowanie naszych wielebnych Panów "Administratorów" którzy za porównanie kogoś do pewnej części o roweru dają 3 dni bana a za pochwałę piractwa oraz recepty na piractwo są bierni a nawet rozwijają pewne wątki że można lepiej i łatwiej.

 

 

A ja adminów popieram całym sercem. Bo o ile piractwo można jeszcze jakoś od biedy usprawiedliwić, to chamstwa już nie!

Jeśli DAC - to NOS-DAC z buforem lampowym, jeśli wzmacniacz - to Pure Class A.

Artykulik powielający stereotypy, trochę półprawd i całkiem sporo banialuk. Niestety od pewnego czasu obserwuję w przekroju tendencje schodzenia z poziomem pisma w kierunku debilnych bulwarówek (patrz choćby na tytuł Wszyscy zabiliśmy...). Wiem, że to walka o utrzymanie się na rynku prasy. Jednak, jak tak ma to wyglądać to ja dziękuje nie kupuję tego. Pozdro dla wszystkich miłośników dobrego sprzętu i jeszcze lepszej muzyki ;))

Audiofilizm mnie nie interesuje, jedynie dobry sprzęt i jeszcze lepsza muzyka ;)

piractwo... co mnie wkurza:/.../

 

"Piractwo" to weryfikacja jakości - nikt nie wyda ciężko zarobionych złotówek na shit! A jak muzyka czy film są dobre to wszyscy kupią płytę, pójdą na koncert czy do kina. Koncerny ciągle mówią o stratach ale nie wspominają o zyskach jakie czerpią z "piractwa". Nie spotkałem się aby znany, czy szanujący się zespół zabezpieczał swoje krążki. Natomiast te nijakie składają się głównie z zabezpieczeń. Nic więcej na nich nie ma.

/.../

 

Od siebie dodam, że z kilkuset filmów obejrzanych w ubiegłym roku (pliki .avi) zakupiłem na Blu-Ray...2. Słownie dwa! Avatar i Incepcja. Nie dlatego, że jestem obleśnym piratem, złodziejem i sknerą, tylko dlatego, że jesteśmy zalani syfem. Jeśli ma się ochotę na umieszczenie w swojej kolekcji PONIŻEJ 1% filmów, to coś jest zdecydowanie nie tak...

Nie jestem w takiej sytuacji finansowej, żeby nie było mnie stać na CD i Blu-Ray. Wręcz przeciwnie... ;) Ale dlaczego mam płacić za syf?

Jak mi się film podoba - to kupuję! Chcę go mieć, chcę go oglądać jeszcze 100x. A że takich filmów jest niewiele - czy to moja wina?

Zassanych filmów nie zachowuję na HDD, tylko kasuję. Po co mi syf?

Najnowszy przykład. Wyszedł Jeż Jerzy na DVD. Pojawił się do zassania natychmiast po premierze. Lubię tę poczwarę bardzo... :) Żona akurat była w PL. Dzwonię i proszę: "Kochanie, kup mi Jeża Jerzego". I co? Żona odwiedziła dwa Empiki. Jeszcze nie mają. Potem musiała wracać na Zieloną Wyspę. To sorry - jeśli film w doskonałej jakości (nie DVD-rip tylko normalne DVD) mogę mieć za godzinę, to mam czekać na łaskę Empiku? Niech spadają na drzewo - mieli swoją szansę.

Jeśli DAC - to NOS-DAC z buforem lampowym, jeśli wzmacniacz - to Pure Class A.

Czy ściągając flaki za darmo nie pozbawiasz wytwórni dochodu, a tym samym tantiem Artysty?

Gdyby każdy "pirat" zamiast ściągać kupował album w sklepie, moglibyśmy mówić o stratach, ale to jest tylko domniemywanie nie poparte żadną logiką. Tak jak napisałem wcześniej osoby "nielegalnie" ściągające zasoby z sieci bardzo często są lepiej zorientowane w temacie i napełniają kieszenie przemysłowi i artystom, chodząc na koncerty, do kina, kupując gadżety itd. Są też tacy, którzy po zapoznaniu się z materiałem ściągniętym z Internetu, kupują go w wersji oryginalnej. Gdyby nie mieli możliwości sprawdzenia, to kto wie czy w ogóle by się tym zainteresowali (śmiem twierdzić, że nie). Jak na razie jakiekolwiek starty przynosi walka wytwórni z wiatrakami tzn. piratami ;), bo ciężko toczyć bój z większością ludzi mających dostęp do Internetu, a wszystkie systemy zabezpieczające, procesy sądowe i cała ta szopka, którą przemysł sam sobie stworzył, kosztuje gigantyczne pieniądze.

 

To chyba dość smutne żyć wśród samych "złodziei", bo dziś niemal każdy coś tam sobie ściąga z sieci i nie jest to żaden sekret. Gdyby wszystkich tych "kryminalistów" wsadzić do więzienia, to kraj by nagle opustoszał. Z resztą nie wiem gdzie by ich trzeba było trzymać, chyba na księżycu, bo nie ma tylu więzień aby pomieścić wszystkich ściągających muzykę z Internetu :D

Smutne to jest to, że jakiś pajac pseudodziennikarz, który nigdzie indziej roboty nie dostał (a i w Przekroju pewnie po znajomościach mamusi)

klepie bez sensu oklepane (i z tysiąc razy już dawno napisane) grafomańskie bzdety jeden za drugim, a inni to czytają i jeszcze się przejmują,

jakby było czym w ogóle...

 

Dla większości audiofilów (z łaciny audio −„słyszę” i z greki philein − „kochać”) to atrakcyjna metafora. Sami siebie uważają za członków elitarnego klubu, w którym wciąż żywi się głęboki respekt dla pięknego brzmienia. Bardziej sceptyczny jest psychiatra dr Henry Angus Bowes ze szpitala w kanadyjskim Sainte-Anne-de-Bellevue. W roku 1957 na łamach tygodnika „Time” tak pisał o nowo odkrytej neurozie – audiofilii: „W większości są to mężczyźni w średnim wieku, inteligentni, wykonujący pracę wymagającą dużej skrupulatności (księgowość, medycyna, duchowieństwo, zwłaszcza psychiatria). Przeważnie starzy kawalerowie (jeżeli żonaci, to bezdzietni). Częstokroć są to osoby ze skłonnością do nałogów (…).

 

Nie trzeba być psychiatrą ani na sześć linijek się rozpisywać, bo wszystko można zmieścić w jednym krótkim zdanku:

"W większości są to mężczyźni w średnim wieku, których stać na kosztowne fanaberie" bez silenia się na pseudonaukowy bełkot

z którego to samo wynika, bo jak ktoś jest w średnim wieku, ma dobrą pracę, a nie ma żony czy dzieci, to na co niby ma wydawać forsę?

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Nie znam żadnego nieżonatego audiofila :) a i dzieci mają niemal wszyscy :) jakoś nie pasujemy do schematu :) . Pomijany jest często natomiast w takich artykułach dość istotny fakt mianowicie kobiety które mają lepszy słuch od mężczyzn mniejszą wagę przywiązują do sprzętu a już audiofilek jest jak na lekarstwo .

>> andy2004

 

Gdyby każdy "pirat" zamiast ściągać kupował album w sklepie, moglibyśmy mówić o stratach, ale to jest tylko domniemywanie nie poparte żadną logiką.

 

ZŁODZIEJ ZAWSZE SIĘ ZNAJDZIE - TO STATYSTYKA, NIE TRZEBA LOGIKI.

 

Tak jak napisałem wcześniej osoby "nielegalnie" ściągające zasoby z sieci bardzo często są lepiej zorientowane w temacie i napełniają kieszenie przemysłowi i artystom

 

BADAŁEŚ? - PRZEDSTAW WYNIKI W LICZBACH.

 

chodząc na koncerty, do kina, kupując gadżety itd.

 

BADAŁEŚ? - PRZEDSTAW WYNIKI W LICZBACH.

 

Są też tacy, którzy po zapoznaniu się z materiałem ściągniętym z Internetu, kupują go w wersji oryginalnej.

 

BADAŁEŚ? - PRZEDSTAW WYNIKI W LICZBACH.

 

Jak na razie jakiekolwiek starty przynosi walka wytwórni z wiatrakami tzn. piratami ;),

 

BADAŁEŚ? - PRZEDSTAW WYNIKI W LICZBACH.

 

bo ciężko toczyć bój z większością ludzi mających dostęp do Internetu, a wszystkie systemy zabezpieczające, procesy sądowe i cała ta szopka, którą przemysł sam sobie stworzył, kosztuje gigantyczne pieniądze.

 

BADAŁEŚ? - PRZEDSTAW WYNIKI W LICZBACH.

 

To chyba dość smutne żyć wśród samych "złodziei", bo dziś niemal każdy coś tam sobie ściąga z sieci

 

BADAŁEŚ? - PRZEDSTAW WYNIKI W LICZBACH.

 

i nie jest to żaden sekret. Gdyby wszystkich tych "kryminalistów" wsadzić do więzienia, to kraj by nagle opustoszał.

 

BADAŁEŚ? - PRZEDSTAW WYNIKI W LICZBACH.

 

Z resztą nie wiem gdzie by ich trzeba było trzymać, chyba na księżycu, bo nie ma tylu więzień aby pomieścić wszystkich ściągających muzykę z Internetu :D

 

BADAŁEŚ? - PRZEDSTAW WYNIKI W LICZBACH.

 

******************************

 

Pokazuję, tylko, że twoje poglądy są niczym nie poparte. Dla równowagi mogę powiedzieć, że mam odkładnie odwrotne. Też niczym nie poparte, dlatego o nich nie mówię, żeby ktoś ich nie nazwał stekiem bzdur.

I akurat, jeśli ktoś kocha słuchać muzykę, to jej nie powinien kraść (plik jest bezpostaciowy i niematerialny, ale każdy jest odpowiednikiem rzeczywistego nośnika o ustalonej wartości). Z naszego kręgu (audiofilów) powinni się głównie wywodzić prawi ludzie. Prawi w stosunku do producentów sprzętu i artystów. Prawi w stosunku do TYCH, którzy ten świat swoim talentem, umiejętnościami, pomysłowością i majętnością tworzą.

 

To forum dla audiofilów - przemyśl swoją tutaj obecność.

...

Wolałbym słuchać ulubionej lub pięknej muzyki na zwykłym Boomboxie niż mlaskającej D.Krall notabene za którą nie przepadam na najdroższym i najlepszym sprzęcie HI-END .

I w tym kontekście , to MUZYKA jest i zawsze będzie najważniejsza!!!!!

...

E tam.

W audiofilstwie najważniejsza jest jakość dźwięku!

 

Jak ktoś słucha muzyki i go to pasjonuje to nie potrzebuje naj... urządzeń. Tym bardziej, że nie wiadomo które to ;).

Pokazuję, tylko, że twoje poglądy są niczym nie poparte. Dla równowagi mogę powiedzieć, że mam odkładnie odwrotne. Też niczym nie poparte, dlatego o nich nie mówię, żeby ktoś ich nie nazwał stekiem bzdur. I akurat, jeśli ktoś kocha słuchać muzykę, to jej nie powinien kraść (plik jest bezpostaciowy i niematerialny, ale każdy jest odpowiednikiem rzeczywistego nośnika o ustalonej wartości). Z naszego kręgu (audiofilów) powinni się głównie wywodzić prawi ludzie. Prawi w stosunku do producentów sprzętu i artystów. Prawi w stosunku do TYCH, którzy ten świat swoim talentem, umiejętnościami, pomysłowością i majętnością tworzą. To forum dla audiofilów - przemyśl swoją tutaj obecność.

 

Źródło:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Copyright © Audiostereo.pl

 

Gdyby zarabiali artyści to nie miałbym dylematów moralnych. Ale jak pomyślę o wytwórniach i całej masie hien żerujących na artystach to mi się trochę "wartości" relatywizują. Jest dużo artystów, którzy już dawno odeszli i cała masa cwaniaków, którzy nadal z nich nieźle żyją (sławny pułkownik Parker jest jednym z typowych przykładów jak żyć dobrze nawet za życia artysty). Problem praw autorskich osiągnął poziom kompletnej paranoi a biografie zespołów potwierdzają, że mimo tak dużych restrykcji więcej pieniędzy trafia do pośredników niż do twórców (bo promocja, bankiety, kupowanie przychylności didżejów ...).

Słucham w 95% winyli wiec problem ściągania mnie raczej nie dotyczy. Ostatnio odkryłem źródło ripów z winili w sieci i korzystam od czasu do czasu ale to głównie pozycje stare i rzadkie.

Natomiast z ulubieństwem korzystam z innych możliwości w przypadku produkcji Disneya.

A to dlatego, że żeby nie płacić tantiem za przedwojenne tłumaczenie Ireny Tuwim wielki ten koncern pozmieniał nazwy własne na "troszkę inne" bo kilkanaście tysięcy rocznie (przekazywane zawsze na cele społeczne) to był zbyt wielki wydatek dla panów z Florydy. I gdzież tu "prawość" ?

Czysta zachłanność i bezduszność ( o minimum przyzwoitości nie wspomnę).

Popatrz sobie na "doklejkę" pod Twoja wypowiedzią. My piszemy (tworzymy) a inni to "copyrightują". I tak z twórczości innych (intelektualnej czy np. rozwiązań DIY) ktoś dobrze sobie żyje (bo przecież zaszantażowany po kilku latach obecności na forum zaakceptowałem nowy "lepszy" regulamin).

Gdyby życie było czarno białe to może ładnie by Twoja wypowiedź zabrzmiała. A tak - niech każdy żyje w zgodzie z wartościami jakie wyznaje. Dopóki nie wyrządza poważnej krzywdy innym jest OK (podobno piractwo jest marginalne więc nie wiem czy to poważna krzywda).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pokazuję, tylko, że twoje poglądy są niczym nie poparte. Dla równowagi mogę powiedzieć, że mam odkładnie odwrotne. Też niczym nie poparte, dlatego o nich nie mówię, żeby ktoś ich nie nazwał stekiem bzdur. I akurat, jeśli ktoś kocha słuchać muzykę, to jej nie powinien kraść (plik jest bezpostaciowy i niematerialny, ale każdy jest odpowiednikiem rzeczywistego nośnika o ustalonej wartości). Z naszego kręgu (audiofilów) powinni się głównie wywodzić prawi ludzie. Prawi w stosunku do producentów sprzętu i artystów. Prawi w stosunku do TYCH, którzy ten świat swoim talentem, umiejętnościami, pomysłowością i majętnością tworzą. To forum dla audiofilów - przemyśl swoją tutaj obecność.

 

Źródło:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Copyright © Audiostereo.pl

 

Gdyby zarabiali artyści to nie miałbym dylematów moralnych. Ale jak pomyślę o wytwórniach i całej masie hien żerujących na artystach to mi się trochę "wartości" relatywizują. Jest dużo artystów, którzy już dawno odeszli i cała masa cwaniaków, którzy nadal z nich nieźle żyją (sławny pułkownik Parker jest jednym z typowych przykładów jak żyć dobrze nawet za życia artysty). Problem praw autorskich osiągnął poziom kompletnej paranoi a biografie zespołów potwierdzają, że mimo tak dużych restrykcji więcej pieniędzy trafia do pośredników niż do twórców (bo promocja, bankiety, kupowanie przychylności didżejów ...).

Słucham w 95% winyli wiec problem ściągania mnie raczej nie dotyczy. Ostatnio odkryłem źródło ripów z winili w sieci i korzystam od czasu do czasu ale to głównie pozycje stare i rzadkie.

Natomiast z ulubieństwem korzystam z innych możliwości w przypadku produkcji Disneya.

A to dlatego, że żeby nie płacić tantiem za przedwojenne tłumaczenie Ireny Tuwim wielki ten koncern pozmieniał nazwy własne na "troszkę inne" bo kilkanaście tysięcy rocznie (przekazywane zawsze na cele społeczne) to był zbyt wielki wydatek dla panów z Florydy. I gdzież tu "prawość" ?

Czysta zachłanność i bezduszność ( o minimum przyzwoitości nie wspomnę).

Popatrz sobie na "doklejkę" pod Twoja wypowiedzią. My piszemy (tworzymy) a inni to "copyrightują". I tak z twórczości innych (intelektualnej czy np. rozwiązań DIY) ktoś dobrze sobie żyje (bo przecież zaszantażowany po kilku latach obecności na forum zaakceptowałem nowy "lepszy" regulamin).

Gdyby życie było czarno białe to może ładnie by Twoja wypowiedź zabrzmiała. A tak - niech każdy żyje w zgodzie z wartościami jakie wyznaje. Dopóki nie wyrządza poważnej krzywdy innym jest OK (podobno piractwo jest marginalne więc nie wiem czy to poważna krzywda).

Wśród duchowieństwa , palestry i lekarzy nie ma prawości a co dopiero wśród audiofilii .Niestety audiofil ,to też człowiek ,jeden ma zasady drugi jest ich pozbawiony i nie zmienimy tego , tak jak nie zmienimy ludzkiej mentalności . Co począć ze złodziejami ????Co począć z mordercami???? itd ., itd. A jak się rozprawić ze złodziejami myśli Einsteina , którzy w niecny sposób zabili tylu niewinnych ludzi w Japonii ??? Czym w tym kontekście jest piractwo ????Na pewno jest wypadkową wielu czynników w tym zachłanności wytwórni fonograficznych. Aby była jasność , nie usprawiedliwiam piractwa ale ..............???

Jest to po prostu gadanie po próżnicy !!!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Piotr

Audiofil nie porównuje mp3 do winyla czy CD, dlatego kupuje oryginalną płytę. Jego sprzęt nie jest przystosowany do odtwarzania mp3 lub podobnego hmm.. formatu. Tak samo, jak jego właściciel do słuchania (mp3).

Pozdrawiam

Audiofil nie porównuje mp3 do winyla czy CD, dlatego kupuje oryginalną płytę. Jego sprzęt nie jest przystosowany do odtwarzania mp3 lub podobnego hmm.. formatu. Tak samo, jak jego właściciel do słuchania (mp3).

Pozdrawiam

Ale bezstratne pliki muzyczne nie kradnie z internetu miłośnik empetrójek

Piotr

I akurat, jeśli ktoś kocha słuchać muzykę, to jej nie powinien kraść (plik jest bezpostaciowy i niematerialny, ale każdy jest odpowiednikiem rzeczywistego nośnika o ustalonej wartości). Z naszego kręgu (audiofilów) powinni się głównie wywodzić prawi ludzie. Prawi w stosunku do producentów sprzętu i artystów. Prawi w stosunku do TYCH, którzy ten świat swoim talentem, umiejętnościami, pomysłowością i majętnością tworzą.

 

To forum dla audiofilów - przemyśl swoją tutaj obecność.

A jak nie jestem audiofilem to moge sciagac czy nie?? Kto powiedzial ze to forum dla audiofilow? Milosnicy muzyki (nie koniecznie drogiego sprzetu) juz nie maja prawa tu pisac??

A prawda jest taka ze dzisiejsze gwiazdy zarabiaja glownie na koncertowaniu, a zarobki ze sprzedazy plyt to taki "swiateczny dodatek". Niestety, ale tak jest. I wiekszosc sie z tym pogodzila. DUZA czesc artystow wogole jest zadowolona ze slucha sie jego muzyki i nie interesuje go zrodlo, skad ja masz. Wazne jest to, ze moze przyciagnie cie na koncert za ktory zaplacisz nawet wiecej jak za album.

Nie jestem jakims zwolennikiem piractwa i tak dalej, wiadomo ze za kogos ciezka prace nalezy placic, ale 100zl za krązek z nowym albumem grupy X mnie nie stac. Znaczy moze nieco przesadzilem, ale moim zdaniem to zbyt wiele. Zeby plyty byly tansze, zapewne znalazlo by sie na nich wielu chetnych.

?👈

Wobec piractwa dziwi zachłanność wydawców, którzy ustalają ceny CD (łatwo kopiowalne) na poziomie niższym, niż vinyla. Winyle kosztują średnio 150% ceny Cd, albo więcej. Winyla skopiować się nei da, więc logicznie powinien być tańszy, by promować zakup legalnej muzyki. Ale logika do robienia pieniędzy ma się nijak - jak można zarobić miłośnikach winylu więcej, to się ich wyciśnie jak cytrynę. Wiem, że to może życzeniowe myślenie, ale takie mam ostatnio wrażenie.

Powrót po dłuższej przerwie...

Gość Gość

(Konto usunięte)

ilDottore

Obejrzałeś w ubiegłym roku kilkaset filmów ściągniętych nielegalnie z netu i uważasz że nie jesteś piratem? To kto jest? Jak coś robisz to miej odwagę nazwać rzecz po imieniu. Twórcy filmów chcą swój produkt sprzedać nie tylko osobie która będzie go 100 razy ogladała ale i takiej która obejrzy go tylko raz. A jeśli chcesz coś zobaczyć bez kupowania od razu na właśność to jeszcze są legalnie działające wypożyczalnie i to te stacjonarne jak i wirtualne.

Niestety chłopie kradniesz cudzą właśność. Efekt czyjejś lepszej lub gorszej pracy. Ja czasami też ale nie próbuję się na Twój sposób wybielać.

Czytam te niektóre wypowiedzi i jestem przerażony. W komunie się urodziłem i zdaje się umrę. LUDZIE nie róbcie z patologii normy. Kradzież jest kradzieżą obojętnie jak to nazywacie, a własność w normalnym systemie jest świętością, ale widzę że tu relatywizm kwitnie. Stać was na kupowanie kabelka po kilka stów, a nie stać na kupienie płyty? A jak nie stać to znaczy że można ukraść? Nowa "sprawiedliwość społeczna"??? Zawsze mnie rozbrajały zdjęcia tych wypasionych sprzętów, a obok śmiesznie mała kolekcja płyt w temacie "wasze ustroje". Najstraszniejsze jest to, że normalnym kraju takie zachowania są charakterystyczne dla najniższych warstw społecznych, niestety nie w postkolonialnej Polsce (czytaj postkomunistycznej). Może jednak lepiej trochę zacząć zawyżać standardy moralne niż je zaniżać?

ilDottore

Obejrzałeś w ubiegłym roku kilkaset filmów ściągniętych nielegalnie z netu i uważasz że nie jesteś piratem? To kto jest? Jak coś robisz to miej odwagę nazwać rzecz po imieniu. Twórcy filmów chcą swój produkt sprzedać nie tylko osobie która będzie go 100 razy ogladała ale i takiej która obejrzy go tylko raz. A jeśli chcesz coś zobaczyć bez kupowania od razu na właśność to jeszcze są legalnie działające wypożyczalnie i to te stacjonarne jak i wirtualne.

Niestety chłopie kradniesz cudzą właśność. Efekt czyjejś lepszej lub gorszej pracy. Ja czasami też ale nie próbuję się na Twój sposób wybielać.

 

 

A jakie jest Wasze zdanie w sprawie pożyczania płyt CD z wypożyczalni (istnieją takowe) i robienia kopii owych płyt na własny użytek? Wszak z tytułu wypożyczenia takiej płyty wniesiona zostaje opłata za użytkowanie.

Powrót po dłuższej przerwie...

Gość Gość

(Konto usunięte)

A jakie jest Wasze zdanie w sprawie pożyczania płyt CD z wypożyczalni (istnieją takowe) i robienia kopii owych płyt na własny użytek? Wszak z tytułu wypożyczenia takiej płyty wniesiona zostaje opłata za użytkowanie.

Biorąc płytę DVD, BD z wypożyczalni otrzymujesz informację że min. kopiowanie jest zabronione. Korzystając z usług wypożyczalni zgadzasz się na te warunki. Z wypożyczalniami CD też jeszcze się nie spotkałem.

Biorąc płytę DVD, BD z wypożyczalni otrzymujesz informację że min. kopiowanie jest zabronione. Korzystając z usług wypożyczalni zgadzasz się na te warunki. Z wypożyczalniami CD też jeszcze się nie spotkałem.

 

A ja właśnie od 3 lat korzystam z doskonałej, założonej i dotowanej przez samorząd regionalny wypożyczalni CD. Szukałem na ich stronie w dziale prawnym etc., ale milczą konsekwentnie na temat kopiowania. Zabrania się publicznego odtwarzania, a o kopiowaniu niczego tam nie ma. A więc zakładam, że nielegalne nie jest...

Powrót po dłuższej przerwie...

Gość Gość

(Konto usunięte)

A ja właśnie od 3 lat korzystam z doskonałej, założonej i dotowanej przez samorząd regionalny wypożyczalni CD. Szukałem na ich stronie w dziale prawnym etc., ale milczą konsekwentnie na temat kopiowania. Zabrania się publicznego odtwarzania, a o kopiowaniu niczego tam nie ma. A więc zakładam, że nielegalne nie jest...

Ale jeszcze na płycie masz raczej ten zapis od wydawcy płyty.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.