Skocz do zawartości
IGNORED

O tym jak Miles Davis dobił jazz


Zombywoof

Rekomendowane odpowiedzi

Kłinsi tak pieprzy o Bitlach jak Gowin o wypłacie.

Ma sporo racji. To Jerzy Martin był szefem (ale chował się w cieniu).

 

Na głupoty nie zwracam uwagi, bo i poco.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słaby jest ten wątek, ale jak musisz to musisz - looz.

Nie ma obowiązku. Nie podoba się - to się oddal.

Masz inne zdanie - uzasadnij.

 

Część VI Postscriptum

 

MD jak I sekretarz, zawsze z ludem i na czele. Za

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Fragment wywiadu z Marcusem Millerem:

"Nelson: What did Miles think of hip-hop?

Marcus: He got it immediately. He said to me: “Marcus, we’ve got to get with this. We’ve got to do this. This is the new shit.” Of course, Miles had already completely changed up four or

five times by then."

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam inne zdanie, bez potrzeby uzasadniania i bezsensownego klepania w klawiaturę. Nie mam pojęcia co chcesz przyjacielu udowodnić, ale jak masz parcie, to pociskaj.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam inne zdanie, bez potrzeby uzasadniania i bezsensownego klepania w klawiaturę. Nie mam pojęcia co chcesz przyjacielu udowodnić.

To co w tytule.

No to ciao!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Książka Rossa jest niestety marna, pełna arbitralnych tez i z mnóstwem błędów merytorycznych. Stanowczo przereklamowana.

 

Przepraszam za OT. Czytałem parę lat temu tę książkę. Dla początkujących dobra. Poproszę o kilka przykładów błędów merytorycznych i przykład równie przekrojowej książki dot. muzyki XX w. a zarazem lepszej merytorycznie.

 

A co do MD - facet nie żyje od ponad dwudziestu lat, a jazz nadal ma się dobrze. Takie tezy co i rusz się pojawiają, bo kontrowersje, tanie sensacje, są nośne. Ale puste to na wskroś. Może nawet jazz by szybciej zmarł, gdyby nie Miles.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Elementarna empatia: nie mów drugiemu, że urządzenie, które ma dopiero tydzień, jest kiepskie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

What did Miles think of hip-hop?

 

Jedyna płyta Davisa, której nie cierpię to właśnie Doo-Bop.

Ale faktycznie to on mógł zagrać wszystko i zawsze było to dobre.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyna płyta Davisa, której nie cierpię to właśnie Doo-Bop.

Ale faktycznie to on mógł zagrać wszystko i zawsze było to dobre.

Jasne. W czasach PRL nasi jazzmani mówili o tym "klezmerka".

 

...a jazz nadal ma się dobrze.

Może nawet jazz by szybciej zmarł, gdyby nie Miles.

A jednak - trup.

 

Książka Rossa jest o tyle słaba, bo jest to książką z tezą. Nie wnikając w szczegóły, podaje dużo ciekawych informacji - wskazując na przyjęcie przez jazz rozbudowanych koncepcji strukturalnych muzyki. W końcu cały ten jazz to dość prosta muzyka.

 

Czyli MJ więcej wniósl do muzyki niż MD, zdaniem QJ?

 

Pracował z oboma, to wie...

Hmmm. Tego chyba tak nie określił.

 

Fakty są takie, że MD próbował zbliżenia z pop'em (Prince, Chaka Khan itd.). Na "You're Under Arrest" zagrał "Human Nature" (1985). Ja to odbieram jako wzajemne wspieranie się (jak cytowania w pracach naukowych).

Choć pewnie wszyscy oczekiwaliby na kolejne - popfusion.

 

Jest bootleg z Princem - raczej nic ciekawego. Zbyt duża przepaść pokoleniowa.

 

A co do MD - facet nie żyje od ponad dwudziestu lat

Staramy się nie zapomnieć. Nie na zasadzie jak o Słowackim w "Ferdydurke", "że wielkim muzykiem był" lecz przez wzburzenie fermentu.

Co prawda MD zawsze dbał o dobry kit (jak ten o Andropowie), lecz to nam nie przeszkadza, bo dla własnej chwały - każdy tak by chciał.

 

Część VII Posłowie

 

O tm kto zamordował jazz "dyskurs"

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Recenzja recenzji. "Watching his Jazz is equivalent to listening to a coroner speak into a dictaphone as he dissects a corpse."

Jeżeli jest ciało, pojawia się koroner.

 

 

Tymczasem nie ma żartów. Q. Jones nie puszcza słów na wiatr.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za OT. Czytałem parę lat temu tę książkę. Dla początkujących dobra. Poproszę o kilka przykładów błędów merytorycznych i przykład równie przekrojowej książki dot. muzyki XX w. a zarazem lepszej merytorycznie.

 

Szczerze? Nie chce mi się jej wyciągać z półki (jest w drugim rzędzie, tych słabszych :-)), żeby sobie przypominać po kolei różne "kwiatki".

 

Z czystej pamięci to dwa: jest w niej gdzieś cytat ze świetnej książki Krzysztofa Meyera o Szostakowiczu, w przypisach opisanej jako przekład z angielskiego dokonany przez Meyera (nie pamiętam, kto jest podany jako autor, o ile w ogóle). Drugi kaczan to raczej błąd przekładu: Maureen Tucker figuruje ze zmienioną płcią (jako "bębniarz" :-)).

 

Generalnie zgadzam się też z podlinkowaną przez Zombywoof'a recenzją (dopiero przed chwilą przeczytałem):

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Co do przewodników dotyczących ściśle muzyki (poważnej) XX wieku, to nieodmiennie polecam książki Bogusława Schaeffera. Też kontrowersyjne (z racji zdecydowanej preferencji autora dla nurtów awangardowych), ale pisane z dużo głębszą znajomością tematu. Kompozytorzy XX wieku (dwutomowe), Mały informator XX wieku - regularnie pojawiają się za grosze na allegro.

 

Z rzeczy pisanych bardziej współcześnie polecam wydawane w ostatnich latach pośmiertne wybory tekstów Andrzeja Chłopeckiego (aczkolwiek jako kolekcje publikacji prasowych, do bycia przekrojowymi nie pretendują). Niezła jest też seria antologii tematycznych wydawnictwa ha!art, niestety zatrzymała się na trzech pozycjach (Nowa muzyka amerykańska, Nowa muzyka niemiecka, Nowa muzyka brytyjska).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za sugestie. Chłopeckiego czytałem całkiem niedawno. Poza wartością merytoryczną to kawał dobrego pióra - świetnie się to czyta. Zresztą to też jest atutem pracy Rossa, jest dziennikarzem i ma lekkość stylu, może zepsutą redakcją czy tłumaczeniem, bo jednak błędy, które podajesz, mogą być błędami redakcyjnymi, a nie autorskimi.

To, że to jest książka z tezą, to nie znaczy, że zła, szczególnie jeśli teza jest czytelna.

 

A jak już jesteśmy przy książkach i śmiesznych tezach, to niejaki Hughes Panassie już w latach 40. zawężał jazz do jazzu tradycyjnego i wieszczył upadek, nie akceptując bebopu (tak w dużym skrócie), więc nic nowego. :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Elementarna empatia: nie mów drugiemu, że urządzenie, które ma dopiero tydzień, jest kiepskie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako muzykant napiszę tak:

Byłem na obu koncertach w Warszawie 23.10.83 i dwa koncert dnia 30.10.88.(dwóch basistów).

W obu przypadkach działała na Milesa magia Polski i atmosfera Sali Kongresowej. Tak, w Ameryce było głośno o Polsce jako o kraju wybitnych entuzjastów Jazzu. Bo tak było naprawdę ...

To był już "elektryczny" Miles.

Miles postanowił kiedyś pożegnać bełkot akustycznych wyczynów mega cwaniaków made in USA.

Na scenie PKIN działy się na moich uszach rzeczy niesłychane.

Okazało się, że Miles to Manager Eventu Muzycznego.

Za pierwszym razem czekałem na wyczyny trębacza - solisty. Wnet zrozumiałem, że chodzi o coś całkowicie innego.

Wielki szacun za docenienie kompozycji z rynku pop-music. Np.: Michael Jackson "Human Nature" czy "Time After Time". Porzucił mroczne i ślepe zaułki harmonii (bezsensownej) lat 50-60tych. Wybrał klarowne bazy rytmiczne i super emocjonalne ekspresje. Do tego potrzebował nowych możliwości technicznych w kształtowaniu sceny audio.

Tak; Miles napluł tym okresem w twarz ortodoksyjnym jazz-fanom, jazz-muzykantom i Komedo-podobnym "mieszaczy".

Był fajny wątek tu:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

ps.: mam nagrany koncert na N-Box PVR i dwa razy do roku przywracam wspomnienie ...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyna płyta Davisa, której nie cierpię to właśnie Doo-Bop.

Ta płyta jest dość pogodna, daje się lubić, choć nie jest to arcydzieło.

 

Tak; Miles napluł tym okresem w twarz ortodoksyjnym jazz-fanom, jazz-muzykantom i Komedo-podobnym "mieszaczy".

No to teraz dałeś.

Porzucił mroczne i ślepe zaułki harmonii (bezsensownej) lat 50-60tych.

No właśnie.

Byłem na obu koncertach w Warszawie 23.10.83

Też tam byłem. Faktycznie napięcie i koncentracja publiczności były szczytowe ('83). Takie coś możliwe tylko w tamtym momencie czasu i w tej przestrzeni.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Część VIII The Return of the Son of Monster Magnet

 

MD włączył się w antykulturę przełomu lat 60/70 i eksplorował te regiony aż do połowy lat 70., gdy dotarł aż do Japonii (Japończycy potrafią łączyć swój zachowawczy tradycjonalizm z nowościami modnych gadżetów).

W kolejnej dekadzie, po upadku kontrkultury, zmienił swoją estetykę na łagodniejszą, bardziej muzykalną, pobywając się kontrkulturowych miazmatów. Zaczął grać wręcz dyskotekowo. Jak w "Alicji w krainie czarów" trzeba szybko biec, aby być ciągle w tym samym miejscu. MD nie musiał już w kółko nokautować aby wciąż być mistrzem wagi ciężkiej. Tzw. środowisko odwróciło się do niego (potępił free) i o mało nie został zapomniany.

Zapowiadała się kolejna FUZJA - tym razem z muzyką pop. Ale nic z tego. Tak się nie da. Może Q. Jones produkować muzykę pop na najwyższym poziomie, ale produkować dżaz w stylu pop się nie da (a może się da? ktoś podpowie).

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miles w latach 80 już za wiele nie miał co opowiadać i jechał na sławie i renomie tego co nagrał do tej pory. Płyta You are under arrest i występ

Marka Olko polskiego promotora trasy koncerowej MD w PL ( 1985 ) na pierwszym utworze gdzie słyszymy tekst po polsku - ' jesteś aresztowany '

To były czasy Solidarnosci i Stanu Wojennego a Miles chciał koniecznie mieć polski akcent na swojej płycie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Miles Davis był trochę takim Dyzmą Jazzu. Lubił słuchać Parkera. Pod koniec kariery jedynm plusem jego muzyki byli znakomici instrumentaliści.
Taaaa.... Przykładanie miary z Kraju Dyzmy do wszystkiego co nie jest Dyzmą. Ludzie podnoszą się i upadają, niektórzy z nich zmieniają historię... A co robi mieszkaniec kraju, którego historia jest historią permanentnego braku podmiotowości i braku wpływu na cokolwiek? Porównuje wybitnego artystę do postaci z książki trzeciorzędnego pisarza z Kraju Dyzmy...

 

Wysłane z mojego LG-H870 przy użyciu Tapatalka

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miles w latach 80 już za wiele nie miał co opowiadać

 

To prawda, ale jedną "opowieść" miał moim zdaniem wybitną: album Star People.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tej całej jego ułomności w ostatniej dekadzie życia, można znależć jednakże elementy geniuszu, to jest świetne wyczucie pauzy, lubił grać za mało niż za dużo, ale on po prostu miał charakter narcyza, w ogóle nie czwiczył na starość i niestety to było słychać, mam fajne koncerty DVD z Paryża np, i jest co posłuchać ale raczej u jego młodszych kolegów, dęty instrument jest wymagający, trzeba dąć codziennie, bo aparat gębowy puszcza ci już pod 2 dniach nie czwiczenia, na samej legendzie nie da się jechać, chociaż tutaj niektórzy z elit jadą jeszcze, ale długo nie pociągną, prawda Chicago ? jak tam twój trening fizyczny, ja ostatnio walnąłem 20 pompek

 

Wracając do Milesa. On albo miał dobrego menadżera, albo sam był tak sprytny. Wyszukiwał młodch zdolnych, a że każdy chciał z nim grać, bo był żywą legendą, to miał najlepszych. W sumie w ostatnich koncertach grał tylko kilka dźwięków, nie ma co go obwiniać, organizm zniszczony przez lata dragów i alkoholu, na starość odmawiał posłuszeństwa. Pisał o Polsce, że tutaj go przyjęli z entuzjazmem. Niestety wszystko ma swój kres. Albo ćwiczysz non stop i jesteś w formie i występujesz, albo odkładasz trąbkę i kończysz karierę. Jarrett jest po 70 i jest w świetnej formie, chociaż swój ostatnio koncert odwołał. Dla mnie osobiście, najlepszy jego okres to Cool Jazz. No i kilka fajnych standardów zostawił, np Solar nie mówiąc o słynnym So What.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dęty instrument jest wymagający, trzeba dąć codziennie, bo aparat gębowy puszcza ci już pod 2 dniach nie czwiczenia

 

Tak samo jest z prostatą. ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W tej całej jego ułomności w ostatniej dekadzie życia, można znależć jednakże elementy geniuszu, to jest świetne wyczucie pauzy, lubił grać za mało niż za dużo, ale on po prostu miał charakter narcyza, w ogóle nie czwiczył na starość i niestety to było słychać, mam fajne koncerty DVD z Paryża np, i jest co posłuchać ale raczej u jego młodszych kolegów, dęty instrument jest wymagający, trzeba dąć codziennie, bo aparat gębowy puszcza ci już pod 2 dniach nie czwiczenia, na samej legendzie nie da się jechać, chociaż tutaj niektórzy z elit jadą jeszcze, ale długo nie pociągną, prawda Chicago ? jak tam twój trening fizyczny, ja ostatnio walnąłem 20 pompekWracając do Milesa. On albo miał dobrego menadżera, albo sam był tak sprytny. Wyszukiwał młodch zdolnych, a że każdy chciał z nim grać, bo był żywą legendą, to miał najlepszych. W sumie w ostatnich koncertach grał tylko kilka dźwięków, nie ma co go obwiniać, organizm zniszczony przez lata dragów i alkoholu, na starość odmawiał posłuszeństwa. Pisał o Polsce, że tutaj go przyjęli z entuzjazmem. Niestety wszystko ma swój kres. Albo ćwiczysz non stop i jesteś w formie i występujesz, albo odkładasz trąbkę i kończysz karierę. Jarrett jest po 70 i jest w świetnej formie, chociaż swój ostatnio koncert odwołał. Dla mnie osobiście, najlepszy jego okres to Cool Jazz. No i kilka fajnych standardów zostawił, np Solar nie mówiąc o słynnym So What.
Porównaj sobie płyty Shortera z lat 60'tych (świetne) i płyty z tego okresu robione z Davisem, zresztą ze znaczącym udziałem kompozycji Shortera. Shorter był świetny ale dopiero z Davisem osiągał wyżyny a Davis wiedział, że może osiągnąć ten poziom tylko z Shorterem. Shorter mógł skomponować coś takiego jak Nefertiti ale bez Davisa ten utwór nie byłby arcydziełem. Davis odnajdywał w wybitnie uzdolnionych muzykach to coś czego sami w sobie nie dostrzegali. Tak samo dużo dawał jak i brał. I to jest cecha unikalna i miara jego geniuszu. To czy grał trochę lepiej czy gorzej na trąbce ma tu mniejsze znaczenie. Do historii nie wszedł nie jako instrumentalista tylko jako twórca.

A to, że fusion to kiepścizna to wiadomo. Miles być może miał w sobię tę dozę cynizmu, którą kiedyś wyraził pezpardonowo Bizet:"Chcecie g...? To je dostaniecie".

 

Wysłane z mojego LG-H870 przy użyciu Tapatalka

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To czy grał trochę lepiej czy gorzej na trąbce ma tu mniejsze znaczenie. Do historii nie wszedł nie jako instrumentalista tylko jako twórca.

 

O tym także pisałem. Legendą zostajesz nie dlatego, że masz świetną technikę ale że zostawiasz coś nowego, tak jak w klasyce tak w Jazzie. Standardy jego są unikalne, ponieważ głównie standard to piosenka znana z tekstem który możesz zaśpiewać. Tekstu do Solar czy So What nie ma. Inna sprawa, że takie kompozycje powstają w biegu, nie był właściwie kompozytorem. Standardy grają muzycy jazzowie obierając je za podstawe do swoich wyczynów. Do Historii wszedł jako prekursor poszczególnych nurtów. Chdził na koncerty "Birda" ale grał już swojemu. Dla mnie był bardziej prekursorem niż wybitnym improwizatorem. Dla potwierdzenia moich słów możesz odwiedzić przy okazji moje spotify. Duża zgarnąłem z tamtych czasów. To prawda, że Miles miał świetne wyczucie młodych talentów, przecież wszyscy tamci młodzi to wielkie gwiazdy znane na całym świecie. Być może Miles z tym Fusion zrobił dla złośliwości, kiedy ogólnie ludzie zaczęli słuchać czegoś innego i odsuwali się od maistreamowego jazzu. Dał im co chcieli słuchać, ponieważ starsze rzeczy straciły na blasku, oczywiście po za stałymi wyznawcami tamtych nurtów. Zresztą może nie jako twórca, ale prekursor kolejnych odmian jazzu, które ewaluowały dość szybko. Reszta to przypadek. Kogo spotkach w knajpie, z kim się napijesz, i kogo żonę przelecisz po koncercie. Z takich powodów powstają zespoły, nie z powodu muzyki raczej.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

O tym także pisałem. Legendą zostajesz nie dlatego, że masz świetną technikę ale że zostawiasz coś nowego, tak jak w klasyce tak w Jazzie. Standardy jego są unikalne, ponieważ głównie standard to piosenka znana z tekstem który możesz zaśpiewać. Tekstu do Solar czy So What nie ma. Inna sprawa, że takie kompozycje powstają w biegu, nie był właściwie kompozytorem. Standardy grają muzycy jazzowie obierając je za podstawe do swoich wyczynów. Do Historii wszedł jako prekursor poszczególnych nurtów. Chdził na koncerty "Birda" ale grał już swojemu. Dla mnie był bardziej prekursorem niż wybitnym improwizatorem. Dla potwierdzenia moich słów możesz odwiedzić przy okazji moje spotify. Duża zgarnąłem z tamtych czasów. To prawda, że Miles miał świetne wyczucie młodych talentów, przecież wszyscy tamci młodzi to wielkie gwiazdy znane na całym świecie. Być może Miles z tym Fusion zrobił dla złośliwości, kiedy ogólnie ludzie zaczęli słuchać czegoś innego i odsuwali się od maistreamowego jazzu. Dał im co chcieli słuchać, ponieważ starsze rzeczy straciły na blasku, oczywiście po za stałymi wyznawcami tamtych nurtów. Zresztą może nie jako twórca, ale prekursor kolejnych odmian jazzu, które ewaluowały dość szybko. Reszta to przypadek. Kogo spotkach w knajpie, z kim się napijesz, i kogo żonę przelecisz po koncercie. Z takich powodów powstają zespoły, nie z powodu muzyki raczej.

O ile wiem to Davis grał z Parkerem(a raczej Parker z Davisem).

 

Wysłane z mojego LG-H870 przy użyciu Tapatalka

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawie mówili o nim np Coltrane(Coltrane według Coltrane);

"Miles i Monk to moi dwaj mistrzowie, Miles to inspirator numer jeden dla większości współczesnych jazzmanów. Niewiele jest granic harmonicznych, których by nie przełamał. Samo słuchanie jego pięknej gry otwiera kolejne wrota. Ilekroć wpadnę na jakiś patent, zaraz odkrywam że Miles czy Monk już wcześniej tego dokonali. Pewnych rzeczy nauczyłem się bezpośrednio od nich. Miles pokazał mi potencjał w wyborze nut zastępczych w danym akordzie, a także nowe progresje harmoniczne."

W Innym miejscu książki czytamy;

.."Wczesne nagrania z Milesem napawają mnie pewnym wstydem. Nie wiem, dlaczego akurat mnie wybrał. Może usłyszał w mojej grze coś, co jego zdaniem mogło się rozwinąć. Jak chyba każdy, bardzo pragnąłem brzmieć niezwykle oryginalnie, a zarazem uczciwie ale do tylu rozstrzygnięć w zakresie samej muzyki nie umiałem dojść, aż czułem się nieprzydatny.."

 

I taki cytat Milesa;

Słuchałem tych wszystkich muzyków, jak grają te wszystkie skale i nuty, ale nigdy nic, co można by zapamiętać. Widzisz, muzyka polega na stylu.."

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z całym szacunkiem dla tutejszej maści userów i ludzi, którzy chlubią się, że słuchają muzyki jazzowej, żeby pokazać, że są lepsi, zawsze wymieniają Milesa Davisa na pierwszym miejscu, ale nie znają nikogo innego, to legenda, muzyk, twórca, prekursor, ale nie instrumentalista, instrumentalistą był Hancock, Coltrane czy TonyWilliams na Perkusji, jednak Miles zostawił po sobie kilka tematów i przedewszystkim był prekursorem nowych gatunków, tego nikt mu nie odbierze, jego złą decyzją było zbyt późne zakończenie kariery, bo już był słaby fizycznie, które znają na całym świecie, z całym moim szacunkiem do bezczelnego kolegi Chicago i jego narcystycznym podejściu do siebie, lepiej żeby ludzie, którzy nie wiedzą nic o jazzie nie polemizowali z nim, ja to robię tylko dla dysonansu i kontrapunktu, żeby gość nie myślał że pozjadał wszystkie rozumy, ale ludzie, nie przytykajcie się o wiedzą z ludźmi, którzy są chodzącymi encyklopediami jazzu, z całą jego bezczelnością i narcyzmem amerykańskim on trochę wie o tej muzyce, także Dyzmy Audiofile, czy półamatorzy komentujący w Onecie nie wypowiadajcie się na tematy o których nie macie zielonego pojęcia, mogę kogoś nie szanować, ale prawda jest jedna, Chicago powiedz tym Dyzmom, żeby zajęli się muzyką Słowomira, a przynajmniej zaczęli od takiej muzyki, na to trzeba lat .... ja tutaj widzę po prostu PiSmennów muzyki jazzowej, to żałosne :) notabene TUTU jest legendarnym utworem, także otwierającym pewną epokę a może zamykającym

 

zaprzeczę sam sobie, jak ktoś się nauczy się jeździć na rowerze jako dziecko to pamięta to do końca życia, w muzyce jest podobnie, tyle, że umysł gra dobrze a ciało już nie, chcesz zagrać ale ciało nie pozwala, lipa, dlatego może te pauzy, wyczucie rytmu, pauz, klimat, forma muzyczna, konspekt pomysł był genialny po za technicznymi aspektami trąbki, np kondycja czy barwa dźwięku

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co znaczy narcystyczny? bo znalazłem takie coś;

Aby odnieść się do współczesnego rozumienia narcystycznej osobowości można powiedzieć, że osoby narcystyczne to takie, które niemalże nie mają relacji z nikim innymi poza sobą lub żyją z innymi osobami, które sobie nie wyobrażają być bez nich. Warto się zastanowić co to znaczy.

Osoby, które niemalże nie mają relacji z nikim innym poza sobą

 

Są to osoby narcystyczne, które inni jako takie postrzegają.

Nie wchodzą one w relacje z innymi i oscylują w kierunku osobowości antyspołecznej. (!)

Mają bardzo duże trudności z uznaniem czyjejś emocjonalnej strony. Chodzi o ich trudność bycia wśród innych, którzy coś czują. Są one nazywane gruboskórnymi, niewrażliwymi, bezwzględnymi, chłodnymi.

Osoby takie nie mają świadomości jak inni wobec nich reagują. Nie czują tego, co „robią” innym. Bywają aroganckie i agresywne, pochłonięte sobą. Potrzebują być w centrum zainteresowania, posiadania czegoś, co daje im poczucie dominacji, wpływu i kontroli nad innymi. Mają „nadajnik”, lecz brakuje im „słuchawki”. Wydają się niepodatne na zranienie swoich uczuć przez innych.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.