Skocz do zawartości

1056 opinie płyty

Jan Garbarek - Witchi-Tai-To

Jedna z najlepszych płyt z udziałem Garbarka (tym razem w kwartecie Bobo Stensona). Nie piszę, że najlepsza, bo to tak, jakby powiedzieć "zawsze" albo "nigdy", ale tylko dlatego... No, ale do rzeczy; osobiście uważam, że Garbarka najlepiej słuchać tam, gdzie wtapia się w zespół innych wymiataczy; kiedy ma za dużo miejsca, to albo popada w patos, albo przynudza. Tutaj jest go dokładnie tyle, ile trzeba. A sama muzyka? Coś na kształt podróży z wyjściem na wysoką górę, odtańczeniem tanga na szczycie i zejściem już jako inny ktoś. Pięć utworów to w tym przypadku proporcja doskonała: początek, rozwinięcie, dzikie a zwycięskie apogeum, zejście i obfite podsumowanie. A co najważniejsze- kończy się tęsknotą za kolejną wyprawą. Przygoda na 102! Nad jednym można się zastanowić tak zupełnie a'propos- momentami Garbarek gra w stylu podobnym do Michała Lorenca, i to z wcześniejszych płyt tego drugiego. Żaden problem, bynajmniej, tak tylko sobie głośno myślę...i polecam absolutnie w ciemno!

Black Sabbath - Paranoid

To jakas paranoja! Tak mowimy kiedy wpadamy w absurdalna sytuacje. Black Sabbath jednak nie ma wiele wspolnego z absurdem. Wrecz przeciwnie – muzyka na tym albumie jest skrajnie prosta i gdyby nie data wypuszczenia na rynek – 1971 – mozna by powiedzic, ze prymitywna. Porownanie z dokonaniami pierwszych kapel punkowych z drugiej polowy lat 70-tych oraz z bardziej wyrafinowanym rockiem typu Led Zeppelin plasuje ten album gdzies posrodku pierwszej ligi sceny muzycznej tych lat. Nawiazuje do muzyki punk bo mamy tu podobnie czyste rozwiazania czytelne nawet dla ludzi o slabo pomarszczonych mozgach polaczone z pewna lekkosc w serwowaniu dan. W sumie milo sie slucha a mimo ciezkiego z pozoru brzmienia tak naprawde jest schludnie i grzecznie. Sterylnosc nagrania powoduje, ze widac ograniczenia muzyczne chlopcow ale w tym przypadku jest to raczej atut niz strata – wole kiedy gra sie to co sie potrafi nawet kiedy niewiele sie potrafi niz porywa sie z motyka na slonce ;-). Fajny wokal Ozzyego wydaje sie nieco demoniczny choc nie ma urody na przyklad pana z Grand Funk Railroad czy Roberta Planta. Za to po dodaniu ech i poglosow calosc brzmi szlachetniej niz banal jaki dostali panowie w studio. Black Sabbath mial swoja chwile w historii i zajal nowe tereny glownie za sprawa pewnosci siebie i mlodzienczej arogancji. Ktos moze nawet powie, ze wytyczli nowa sciezke. Z czasem jednak ich czysto muzyczne walory czy raczej ich brak spowodowal, ze ta muzyka zestarzala sie i jest dzis raczej podroza sentymentalna niz warta poswiecenia glebszej uwagi klasyka. Zakladajac, ze nie znali amerykanskiej muzyki z przelomu lat 60/70 i dodajac niezwykla popularnosc tej plyty mozna dac ocena bardzo dobra. Dzis jednak jest ona raczej ostemplowanym znaczkiem na wyblaklej kopercie niz realnym odzwierciedleniem tego co dostajemy kupujac ta plyte.

Katie Melua - Pictures

Jest inaczej niż na poprzednich płytach. Styl oddalił się trochę od "easy listening", choć nadal lokuje się gdzieś w okoliach strawnego popu. Przyznam, że po pierwszym przesłuchaniu byłem dość zawiedziony. Większość utworów nie ma tendencji do "wpadania w ucho", jednak z każdym kolejnym przesłuchaniem jest lepiej, a nawet dużo lepiej. Dobór singli jest jednak nietrafiony, bo zostały wybrane utwory, które nieźle radzą sobie w kontekście całego albumu, ale samotnie już raczej nie. W granicach swojego gatunku płyta wypada bardzo dobrze, ale szacunek do innych artystów nie pozwala mi wystawić większej oceny.

Black Sabbath - Paranoid

Jeden z najlepszych albumów rockowych, hard-rockowych, metalowych. Bez tej płyty nie byłoby trashu i wszystkich późniejszych odmian metalu. Nie byłoby grunge'u , nie byłoby Nirvany... Genialna mieszanka riffów, solidnej pompującej sekcji i diabelnego głosu Ozzy'ego. Teksty może nieco grafomańskie, ale czy za to nie za to ich kochamy? Nie wyobrażam sobie żadnej kolekcji rockowej bez tego albumu. Dla mnie to jedna z najważniejszych płyt w moim życiu.

Madeleine Peyroux - Careless Love

Jak smakuje odgrzewany kotlet schabowy z kapustą, podany w super knajpie? Prawdopodobnie tak, jak ta płyta - całkowicie wtórna w sensie muzycznym, ale opakowanie pierwsza klasa! Na tle country w wykonaniu N.Jones i topowej wokalistki wszystkich krawaciarzy i japiszonów D. Krall pani MP jawi się jako jasno świecąca gwiazda. Ogromną zaletą tej płyty jest bezpretensjonalość i pewien luz w podejściu do grania, śpiewania. A że to już wszystko słyszeliśmy? Billy, Ella i dużo Bessie Smith w wersji 'opakowania zastępczego'. Z tym, że to opakowanie zastępcze to nie szary papier, a eksluzywny papier kredowy.

Black Sabbath - Paranoid

Bardzo charakterystyczny album, który ugruntował pozycję zespołu w tamtych czasach (zresztą nadal jeden z najsłynniejszych albumów wszech czasów). Przygniatające riffy, charyzmatyczny głos Osbourne'a, hiciory takie jak War Pigs, Paranoid, Iron Man, Electric Funeral. Pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chciałby zapoznać się z twórczością zespołu oraz dla osób chcących posłuchać dobrze zrealizowanej płyty-można potestować sprzęt na tym :)

Katie Melua - Pictures

Wybierałem tą płytę w ciemno. Wiadomo Katie Melua, więc nie będzie zawodu. I chyba dlatego się jej słucha, bo to Katie Melua. Patrząc surowo to jest ogólnie troszkę nudno, czasami zbyt monotonnie, grzecznie - taka zachowawcza płyta, żeby nikomu nie podpaść. Są naturalnie 2-3 utwory mające szanse zaistnieć na listach przebojów ale jestem przekonany, że stanie się tak tylko dlatego, że wykonuje je Katie, a nie dlatego że są przebojami na miarę "Spiders Web" czy znanego wszystkim "Nine million bicycles". Jest mimo wszystko w niej kontynuacja poprzednich dwóch płyt. Charakter muzyki, troszkę podobny klimat. Jest mniej czaru ale na pewno miłośnicy tej artystki będą zadowoleni (choć nie zachwyceni).

Dream Theater - Metropolis pt 2: Scenes From a Memory

Pierwsza plyta zespolu jaka mialem okazje uslyszec - w pierwszym odczuciu - zbyt dziwna by dalo jej sie posluchac wiecej niz raz, po kilku miesiacach i ponownym siegnieciu do tego wykonawcy - jedna z najlepszych plyt jakie slyszalem. Pod wzgledem kompozycji moznaby znalezc lepsze - chociazby poprzedzajacy Awake lub Change Of Seasons, ale pod wzgledem zgrania calosci - nie do przebicia. Concept Album, ktory opowiada spojna historie poczawszy od Regression az do Finally Free. Momenty pelne dramatyzmu i tekst ktory jest wart przeczytania.

David Gilmour - On An Island

Krotko: fenomenalna płyta! Przemyślany album przygotowany z dużą starannością, maksymalnie dopracowany, a zarówno teksty, jak i muzyka to najwyższa liga. Mocne rockowe brzmienie połączone z bluesem i partiami orkiestrowymi tworzą spójną całość, której można słuchać w nieskończoność.

Johnny Cash - American III: Solitary Man

Jedna z serii 4 lub jak kto woli 5 plyt Casha. Wydana w roku 2000 ze sporym wkladem Toma Petty i S-ka. Zatem nie jest to surowy Cash z gitara ale nieco wiecej - gitary i klawisze. Plyta jednak nie jest spojna podobnie jak 'Man Comes Around' - piosenki z roznych parafii i wiele coverow. Zwraca uwage poczatek plyty z 'One' U2 czy inna, swietna wersja piosenki Toma Petty & Heartbreakers. Vasago piszac w opnii o plycie 'Man Comes Around', napisal, ze Cash nie potrafi spiewac. Coz, czesciowo sie zgodze - ciekawa barwa barytonu ale glos nie jest jakos specjalnie 'postawiony' i lekko amatorski. Za to Cashowi trudno dorownac w naturalnosci przekazu i sugestywnosci. Cala masa niuansow jego glosu pomaga wczuc sie i przeniesc na druga strone. Jakosc nagrania tylko pomaga. Moze krytyczna opinia kolegi wynika z faktu, ze sprzet za 200 zl ma klopoty z dotarciem do 'duszy'. A dusza na tej plycie jest obecna. W sumie bardziej zwarta i mniej kontrowersyjna plyta niz American IV. To dobrze i niedobrze jednoczesnie.

Jennifer Warnes - Famous Blue Raincoat

Dla mnie jest to pod wieloma wzgledami plyta referencyjna. Kupiona dawno temo w postaci winylowej urzekla mnie wszystkim - glos, interpretacja, teksty (w koncu co Cohen to Cohen). Dzis inne emocje - kupilem wersje na CD i musze powiedziec, ze ostrze krytyki po latach jest bardziej wyostrzone. Jennifer Warnes robila za chorek u Leonarda Cohena a moze i za cos jeszcze, nie pamietam. Dzieki temu powinowactwu, takze i moze zydowskiemu pochodzeniu calosc ma silnie skrzypcowy i zaciagajacy kresami blichtr. Mile. Spiewajac przyjemnie Jennifer takze chwilami charakterystycznie zawodzi, cos jak kobieta przed orgazmem (za przeproszeniem Ojca Rydzyka) co wyraznie podnosi temprature dziela. Glos anielski, historie niezwyczajne. Do tego dosc porzadna instrumentacja i nagranie. Poniewaz posenki prawie wszyscy znamy jest to znakomity prezent dla dwojga. Silny afrodyzjak. Czepiajac sie z punktu widzenia audiofilstwa - plyta jest nieco nierowna i niektore piosenki ogolocono z tak wskazanego dla tego typu muzyki poglosu. Takie 'rozebranie' muzycznej faktury skutkuje chirurgia - widzimy i slyszymy wszystko, w tym silnie zlokalizowane surowo brzmiace instrumenty i nieco zwyczajny glos wokalistki. Niektorym to sie moze podoba ale mi brakuje muzycznego kleju. Ta uwaga dotyczy zreszta tylko moze ze 2 utworow. Poza tym jest dobrze. Fanatykom piosenki-powiesci 'Famous Blue Raincoat' polecam interpretacje Warnes. Wprawdzie tekst robi sie nieco dwuznaczny bo jak o 2 lesbijkach (za przeproszeniem Ojca Rydzyka), ktorych zwiazek rozwalil jakis tajemniczy nieznajomy, ktory teraz buduje cos na pustyni (Pieronek i Swiatynie Opatrznosci Bozej?) ale wrazenie jest duze. Oczywiscie, ze tym klerem to byly pelne wyglupy. Zydzi nie maja biskupow, nie buduja swiatyn na Pustyni Bledowskiej i sa interesujacy tylko muzycznie ;-)

Andy Fairweather Low - Sweet Soulful Music

Andy Fairweather-Low to artysta stosunkowo słabo w Polsce znany, wiec zacznę tym razem od krótkiego wstępu. karierę gitarzysty i wokalisty zaczynał w zespole Amen Corner, w owych czasach stosunkowo popularnym w UK. Po rozpadnięciu sie grupy stworzył zespół Fairweather, który jednak wydał bodaj tylko dwie płyty, które nie odniosły sukcesu. Zespół również się rozpadł i zaczęła sie solowa kariera Andy'ego. Artysta wydał trzy albumy, a później grał z "wielkimi" jak Bob Dylan, Roger Waters, Eric Clapton, George Harrison, Elton John, Jimi Hendrix, David Crosby, The Band, Richard and Linda Thompson, Dave Gilmour, The Who, BB King, Joe Cocker, Steve Winwood, Donald ‘Duck’ Dunn, Jimmy Page, Ronnie Lane, Linda Ronstadt, Roddy Frame, Emmylou Harris, Joe Satriani, the Bee Gees, Jeff Beck, The Impressions, Lonnie Donegan, Ringo Starr, Steve Gadd, David Sanborn, Benmont Tench, Warren Zevon, Charlie Watts, Mary J. Blige, Dave Edmunds, Georgie Fame, Bonnie Raitt, Otis Rush, Phil Collins, Van Morrison, Gerry Rafferty, Chris Rea, Buddy Guy, Chris Barber, Jackson Browne, Bill Wyman, Sheryl Crow, Clarence ‘Gatemouth’ Brown, Pete Townshend (źródło: Proper Records). Sweet Soulful Music to wielki powrót po 27 latach. Czy dobry? Już po pierwszym przesłuchaniu wiadomo, że tak. Album jest o tyle ciekawy, że jest to swoista mieszanka stylów muzycznych - każdy z 13 utworów jest inny, a jednak świetnie tworzą jedną całość. Oczywiście sporo dobrej gitary i ładne, przemyślane teksty. Po prostu bardzo ładna muzyka. Tim Millwood (Blues Matters) napisał: Co za wspaniały album! (...) Można go słuchać cały dzień i się nie znudzić... Nie mogę powiedzieć złego słowa - gdy dojdziesz do końca chcesz włączyć jeszcze raz i i tak bedzie brzmieć świeżo (...). Nigel Williamson (Uncut) podsumował album krótko "Nie da się go nie lubić". Cóż, chyba faktycznie nie. Gorąco polecam!!! Płyta w zasadzie niedostępna w Polsce, ale jest w katalogu smstep.pl, gdzie można ją nabyć.

Genesis - Turn It On Again (The Hits)

’Turn It On Again’ ma w podtytule ’The Hits’ i to wiele wyjasnia. Jednak plyta moze zaskoczyc wielbicieli Genesis prowadzonego wizjami Petera Gabriela. Z pierwszego okresu mamy ledwie 2 utwory a z okresu post-Collinsowskiego jeden (’Congo’)! Wniosek jest zatem oczywisty – mamy do czynienia z ’Greatest Hits’ Genesis z okresu ’3 komikow’ czyli Collins, Banks, Rutherford. Tak traktujac dzielko wybor piosenek jest przedni i nie zapomniano o zadnym hicie a nawet dodano utwory do miana hitow nie pretendujace. Atmosfera jest przyjemna, nieco skoczna i lekka ale tez, o dziwo, uwazne sluchanie budzi pewien szacunek. Okazuje sie, ze Phil i s-ka zadziwiajaco trafnie i z wyczuciem traktowali tak milosne perypetie (’Turn It On Again’ czy ’Misunderstanding’ chociazby) jak i zjawiska spoleczne (’Jesus He Knows Me’ czy ’Land of Confusion’). Smrodek inteligencki ciagnie sie za praktycznie kazdym utworkiem tej plyty a jest ich 18. Na naszym szanownym forum przykladanie Philowi stalo sie swego czasu niezwykle modne. Moze slusznie. Jednak ten zbiorek jest silnym argumentem przeciw szufladkowaniu. Solidna pozycja.

Billie Holiday - Lady in Satin

Płyta Lady in Satin (CK65144) jest zagrana jak na pierwszą dame jazzu przystało - pięknie. Wspaniały nostalgiczny głos Billie oraz doskonała muzyka orkiestry Raya Ellisa przechodzi przez nasze ciało dając nam ukojenie oraz wyobrażenie o tamtych czasach (płyta nagrana została w roku 1958). Jest to szczególna pozycja ponieważ, jest to chyba ostatnia studyjna płyta Billy nagrana 17 miesięcy przed jej tragiczną śmiercią. Sama tą płytę traktowała jako jej artystyczny testament. Pozycja obowiązkowa do fanów Billie oraz jazzu. Dodatkowo dograno do 13 utworów jeszcze 4 utwory z prób nagraniowych tego albumu.

Mirt - oh! you are so naive!

solowa płyta mirta, znanego wszystkim zapewne z formacji brasil and the gallowbrothers band. swego rodzaju podróż przez sennych mgliste pejzarze, gdzie bogate tradycyjne instrumentarium łączy się z technikami 'field recordings'. doskonała do jesienno-zimowych spacerów. klimatem przypomina nieco dokonania np pan americana czy paula wirkusa.

John Zorn - Kristallnacht

zorna rozprawa z własnym pochodzeniem żydowskim. nagrana w rocznice 'kryształowej nocy' (pogrom Żydów w hitlerowskich Niemczech, który miał miejsce w nocy z 9 na 10 listopada 1938) z udziałem najlepszych instrumentalistów. na płycie zagrali m.in. Mark Feldman, Mark Ribot, Anthony Coleman, Mark Dresser, William Winant, David Krakauer i Frank London. całkowicie przejmujący i obłędny komentarz do tych wydarzeń. na płycie czuć atmosferę niezwykłego zaangażowania i determinacji muzyków. płyta bardzo osobista, smutna, miejscami przerażająca, z którą warto sie zapoznać.

Zero 7 - Simple Things

spokojne łagodne elektroniczne dzwięki. angielskie wiosenne downtempo, dużo zapadających w pamięć melodii, dużo utworów instrumentalnych i bardzo spójny klimat. dla mnie najjaśniejszy punk to 'end theme' na smyszki i perkusje - aranżacyjna rewelacja i jednocześnie świerzy sposób na połączenie klubowych brzmień z klasycznym instrumentarium.

Duran Duran - Astronaut

Śliczni chlopcy z lat 80-tych stali sie panami w średnim wieku. Minelo 20 lat i mimo fryzur ’na żółtko’ (posklejane włosy) czy za luźnych strojów widać, że potrącił ich rydwan czasu. Muzyka? Jest rok 2004 zatem jest współcześnie. Troche elektroniki rodem z najnowszych płyt Madonny czy J-Lo. Brzmienie czasami jak ELO czy Moody Blues ale po nowemu. Odrobina funk zmieszana z brzmieniem akustyczno-elektroniczynym tradycyjnych instrumentów (czyt. gitar). Po tym wywodzie pewnie 90% czytajacych powie sobie ’nie, tylko nie to’. Błąd. Płyta jest zaskakująco dobra a to dzięki fantastycznej melodyjnosci i znakomitemu wokalowi. Przyznam się, że w Duran-Duran zawsze podobal mi sie bas, jeden z lepszych jakie możemy spotkać w zespołach rockowych. Ale teraz prócz basu nieźle wypada i nienarzucająca się perkusja oraz elektronika. Dodajmy wokal i niezle melodie - czego chciec więcej? Płyta jest pop-rockowa, utrzymana głównie w średnich tempach ale nie razi ostrością. Do zjedzenia przez praktycznie każdego, także niezbyt osłuchanego człowieka. Dobry prezent dla dziewczyny – potem bedziecie mogli od niej pożyczać Astronaut do przesłuchania ;-) Aaa.. - bym zpomniał. Wiele płyt ostatnio zasadza się na regule – jeden dobry ciągnik a reszta jakoś się sprzeda. Tu jest odwrotnie. Na płycie praktycznie nie ma żadnego super-duper przeboju a jest 12 znakomitych pozycji, z których żadnej nie spiszecie na straty. W każdej jest zas jakiś miły haczyk.

Cassandra Wilson - Randezvous

Dokladnie rzecz biorac plyta jest sygnowana Jacky Terrasson i Cassandra Wilson ale facet nie tak znany zatem umieszczam pod Cassandra ;-) Jacky Terrasson to pianista, na Randezvous dosc czesto takze pianista elektryczny. Kawalki sa standardowe a styl urozmaicony. Ladnie wypadaja utworki bluesowe ale szczerze mowiac szczeglonie podoba mi sie spiewanie tradycyjnych, amerykanskich piosenek typu 'My Ship' Gershwina, ktora to piosenka jest wykonana wprost rewelacyjnie a mile dla ucha pociagniecia na klawiszach dodaja smaku. Swietne! Cassandra ze swoja 'normalna' sekcja jest chyba ciekawsza co do wlasnie owego tla. Muzycy maja wiecej inwencji i lepiej koloruja utwory. Tu wprawdzie jest i kontrabas i perkusja ale tak naprawde liczy sie tylko Jacky Terrasson. Stad dosc inne brzmienie od tego co znamy pod szyldem Cassandra, inne proporcje. Dla tych, ktorzy chca czegos odrobine odmiennego ale z tej samej stajni bedzie to naprawde fantastyczny krazek. W jednej z piosenek spiewanej ciemnym glosem i powaznie jak to u Cassandry nagle ktos jej chyba pokazal banana bo zasmiala sie w glos. Mily akcent na plycie. :-)

Dream Theater - A Sort of Homecoming

A Sort of Homecoming to album kompilacyjny Dream Theater, nagrany głównie podczas występu w Madison Square Garden. Jak przystało na taką ,,półkoncertówkę'', oprócz standardowych kompozycji zawiera także kilka utworów improwizowanych, m.in. duet na perkusje Mike'a Portnoya i Scotta Rockenfielda czy improwizacja Petrucciego. Płyta głównie dla tych, którzy wolą muzyczne popisy i zachwycanie się dźwiękiem niż liryczne teksty zespołu.

Susanne Abbuehl - April

Początek – typowy ECM – ktos straszy za kotara walac w talerze i cymbały. Potem pianinko sugeruje, że bedzie wolno i nastrojowo. Pojawia sie wokal i.. no wlasnie, co to jest?! Poezja? Muzyka? Deklamacja? Z pozornej nicosci muzycznej jednak powoli wyrastają rozkołysane kwiaty – klarnet wykreca krótkie solowki. Nastrój zmienia sie na bardziej ziemski ale wciaz jest deszczowo i skrajnie romantycznie. Susanne niby śpiewa, niby recytuje. Nie wiem czy i komu rekomendowac tą muzykę. Cała płyta jest utrzymana w jednym klimacie cokolwiek by się nie działo. Jest wiele płyt, które albo zabierają całkowicie albo i nie zabierają w ogóle. ’April’ zdecydowanie do nich należy. Jeżeli nadejdzie we właściwym czasie, kiedy jesteście w takim własnie a nie innym nastroju to przeżyjecie coś wielkiego. Jeżeli nie macie czasu na skupienie się może was rozdrażni. Tą muzykę trudno opisać słowami. Jest abstrakcyjna jak kwadraciki Klee. Mi kojarzy sie z chłodem Skandynawii, mgłami, mżawką, szarym niebem zimowym lub co najwyżej kwietniowym (tytul!). Dla niektorych nietrafienie na tą płytę może być jak przegapienie życiowej okazji. Dla innych szęśliwie zaoszczędzoną zlotówką. Intrygujące.

David Bowie - The Rise and Fall of Ziggy Sturdust and the Spiders From Mars

Ziggy jest wklepany w swiadomosc wielu fanow muzyki rockowej ale takze dla wielu jest moze tylko przezwiskiem jakiegos pilkarza (?). Nie, nie.Tamten to byl Zibi. Ziggy prawdopodobnie przybyl z Syriusza by zabawiac nas swoja muzyka. Mial fajansiasty, silnie blyszczacy stroj, komplene przeciwienstwo dresu, i wszelkie mozliwe preferencje seksualne – cos w co wielu nie wierzy, ze moze byc obecne w reality (patrz wyjasnienia Ojca Rydzyka). Czy zbawienie udalo sie Ziggiemu? Tak. Muzyka jest bardzo ludzka choc nieco pompatyczna i teatralna. Slychac w niej okruszki ze stolu The Beatles, jest cos, co odnajdziemy w calej, takze pozniejszej tworczosci Davida Bowie – charakterystyczna instrumentacja i popadajacy w maniere glos. Bowie ukladajac historie o Ziggym byl w znakomitej formie – kreatywny, czuly na melodie i otwarty na nowe kombinacje instrumentalne. Z pozoru dretwa idea saksofonu grajacego solowki o zdecydowanie gitarowym zacieciu sprawdzila sie na tej plycie znakomicie. Pianinko, akustyczne gitary? Prosze bardzo. Co dziwniejsze, poniewaz tym tropem nie podazyla pozniejsza muzyka dzis odczytujemy te eksperymenty jako swieze i oryginalne. Dodatkowo na przestrzeni calej plyty glos Bowiego zmienia sie jak w kalejdoskopie raz brzmiac smialo to znowy zawodzac w dosc tani sposob. Wydaje sie, ze mozna bylo latwo polec kombinujac tak wiele na przestrzeni tak niewielkiej rozmiarowo plyty ale wszystko skonczylo sie szczesliwie. Ziggy opuscil Ziemie i wrocil na Syriusza a Bowie podazyl swoja droga usmiercajac takze i muzycznie swego nowopowstalego bohatera. Moze szkoda? Jedna z najlepszych plyt lat 70-tych. Jezeli lubicie te czasy Ziggy jest ’must buy’. Co jednak wazniejsze – slucha sie tego i dzis z przyjemnoscia. Rewelka.

Aerosmith - Honkin' On Bobo

Aerosmith to jakis rock, dosc ciezki. Tsja.. Pewnie tak. Ale plyta 'Honkin' On Bobo' z roku 2004 jest nieco inna. Okladka z harmonijka ustna w pelnej okazalosci oraz tytul sugeruja cos z bluesa. I tak faktycznie jest. Plyta wyraznie kreci sie okolo klimatow chicagowskich - sporo gitary i harmonijki, ostry, elektryczny blues z zabarwieniem aerosmithowym. Fajna, profesjonalna muzka w stylu Blues Brothers ale chyba lepsza. No przynajmniej lepsza gitara i wokal ;-) Czytalem jakas recenzje, ze o bluesie lepiej zapomniec sluchajac tej plyty i ze jest to jeszcze jeden Aerosmith. Bo ja wiem? Dla mnie fajna plyta mila w sluchaniu a numer ' You Gotta Move' wrecz rewelacyjny. Dla narobienia sobie smaku mozecie sprobowac wersji koncertowej Road Runner : http://www.youtube.com/watch?v=LhL-SQG5LQE&mode=related&search= oraz oryginalu: http://www.youtube.com/watch?v=qs8FJergjas&NR=1 ;-)

The Rolling Stones - Aftermath

"Mother's Little Helper" na otwarciu (w wersji UK), w Stanach dostali "Paint It, Black", ale przede wszystkim #4 "Under My Thumb" :) Od ośmiu lat nie potrafię uwolnić sie od tego kawałka:)




×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.